Długo zastanawiałam się nad tematem felietonu. Po pierwsze dlatego, że to mój ostatni, panieński tekst. Za dwa miesiące będę szczęśliwą panną młodą i zmienię stan cywilny (ku uciesze mojej babci, która „Bogu dziękuje, że wreszcie przestanę być starą panną”). Nie o ślubie jednak będzie.  Nie o mężu – tym razem. I nie o miłości od pierwszego wejrzenia. Będzie o przyjaźni. 

Ostatni czas obfitował w wiele trudnych i nerwowych chwil. Prowadzenie firmy, organizacja ślubu, lekkie zawirowania zdrowotne. Ten czas po raz kolejny pokazał mi, że jestem otoczona cudownymi ludźmi – moimi Przyjaciółmi. Jestem naprawdę wielką szczęściarą.

Mówi się, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie. Ja uważam, że prawdziwą przyjaźń weryfikuje szczęście, którego doświadczamy.

Mówi się, że aby poznać prawdziwego przyjaciela potrzebne jest zjedzenie beczki soli. Ja uważam, że wystarczy jeden wieczór, aby poczuć sympatię do drugiej osoby. Jeden miesiąc, aby polubić i poznać tę osobę. Jeden telefon zbyt późno w nocy, który pokaże, że można na kimś polegać. I jeden, szczery uśmiech Przyjaciela na wieść o odniesieniom sukcesie.

Od piaskownicy

Kamilę i Olgę poznałam jeszcze w podstawówce. Znamy się od dziecka. Wspólnie przeżywałyśmy pierwsze miłości i pierwsze porażki. Wspólnie decydowałyśmy do edukacji: wyborze liceum oraz studiów. Były przy mnie w chwilach najtrudniejszych i najlepszych. Znamy swoich rodziców, dziadków, kuzynów. Jesteśmy rodziną – choć bez więzów krwi. Bywały lata, gdy byłyśmy daleko od siebie. Czas nie zmienił niczego. Nie zmienił, bo się kochamy, polegamy na sobie. Nie zmienił, bo możemy nie rozmawiać długo, a kiedy się słyszymy, to rozmawiamy tak, jakbyśmy widziały się wczoraj. To najpiękniejsza przyjaźń od piaskownicy, która dojrzewała razem z nami, zmieniała się, ewoluowała, piękniała aż do dziś. Nie wyobrażam sobie życia bez nich. Przez te ponad 20 lat stały się częścią mnie. Pielęgnowanie dziecięcych przyjaźni to najtrudniejsze zadanie. Budowanie relacji w czasie, kiedy zmieniamy się najbardziej, to nie lada umiejętność. Nam się to udało.

Od wczesnej dorosłości

Agnieszkę i Anię poznałam w momencie, kiedy byłam pewna, że tylko przyjaźnie z lat szczenięcych są prawdziwe. Jakże się cieszę, że Obie pokazały mi, jak bardzo się mylę. Z Agnieszką połączyły mnie przypadkowe studia podyplomowe z zarządzania BHP (sama bym tego nie przeżyła). Z Anią połączyła mnie Agnieszka (ponieważ są rodziną). Ania, zwana Nowakiem, była moją pierwszą i ostatnią współlokatorką. I mimo że na początku się nie polubiłyśmy, dziś kochamy się największą miłością. Dziewczyny były ze mną w najbardziej szalonym, burzliwym i zmiennym czasie młodości chmurnej i durnej. Dziś, po 6 latach, żyć bez siebie nie możemy. Jesteśmy sobie bardzo bliskie. Znamy swoje rodziny i same stałyśmy się jak siostry (których nigdy nie miałyśmy). Nie spodziewałam się, że tak późno poznam tak cudowne osoby. Nigdy nie zakładajcie, że najlepsze już za Wami. Prawdziwi Przyjaciele mogą czaić się tuż za rogiem – na Sali wykładowej albo ciemnej uliczce na Nowym Świecie. Wystarczy mieć oczy i serce szeroko otwarte.

Od becika

W gronie przyjaciół jest jeszcze jedna Osoba. Najważniejsza – więc zostawiłam ją na deser. Mój młodszy brat. Przez całe życie był małym, pięć lat młodszym Krzysiem. Aż pewnego dnia uświadomiłam sobie, że to dorosły mężczyzna. Nasza miłość jest bezwarunkowa. Nikt tak brutalnie nie mówi mi prawdy, nikt tak mocno mnie nie wspiera i nie wkurza jednocześnie. Jestem z niego szalenie dumna. Wzrusza mnie każdy jego sukces. Dziś już nie wiem, kto kim bardziej się opiekuje i kto się o kogo bardziej martwi. Jestem szczęściarą, bo mój brat to mój najlepszy przyjaciel.

To Krzysiowi zawdzięczam też najpiękniejsze wyznanie miłosne:  Mam to szczęście, że jestem dziś z dwiema kobietami, które kocham najbardziej – choć inaczej – z moją dziewczyną i moją siostrą. A różnica jest prosta: za Patrycję bym zabił, a za Anie oddałbym życie…

Mówi się, że partnerzy przychodzą i odchodzą. Koledzy i koleżanki są tylko ludźmi, których spotykamy w określonych momentach naszego życia, na chwilę. Przyjaciele są na całe życie.

Kocham Was. Przepraszam, za chwile, kiedy jestem nieznośna. Dziękuję, że jesteście.

TEKST: Anna Kulawik

Zapisz się na newsletter

MINT MAGazyn online to lifestylowy serwis dla mam. To portal o pozytywnym macierzyństwie i szczęśliwym dzieciństwie. Zajrzyj do nas po codzienną dawkę inspiracji. Poczuj miętę do MINT!

Copyright MINT Project design SHABLON

Pin It on Pinterest

Udostępnij ten artykuł!

Podoba Ci się ten post? Podziel się z nim ze znajomymi i rodziną, udostępniając w wybranym medium.