Czy ta jedyna w swoim rodzaju relacja może być cudowna? A może cudem jest, gdy jakoś udaje się dogadać? Zwłaszcza, gdy córka rośnie i przestaje bezkrytycznie wpatrywać się w matkę… 

O niezwykłym związku między matką i córką rozmawia Hanna Pietrzak-Trzcińska.

***

MAMA ANGELIKA: autorka bloga diaryoflovingmother.pl

Po piętnastu latach stylizowania kobiecych dłoni poczuła wewnętrzną potrzebę zmian. Ujawniając swoją odwieczną pasję fotografowania, nie wierzyła, że obiektem jej spełnienia będą dzieci. Tę wiedzę otrzymała, gdy na świat przyszła Zoe. Twierdzi, że tylko dzieci potrafią być prawdziwe i szczere przed obiektywem. Wieczna marzycielka, która wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia; przekonana o drugim wymiarze świata, w którym istnieje magia.

CÓRKA ZOE

Czterolatka, której potrzebą nie jest rysowanie, a wiedza na temat pierwszej pomocy. Mówi, że będzie lekarzem, ale nie takim zwykłym, tylko takim, co to „kroi ludzi”. Nie potrafi być sama nawet podczas zabawy, wydaje się, że potrzebuje obok ludzi bardziej niż powietrza.

Jej najbardziej wyrazistą cechą jest pamiętliwość, trzeba mieć dobry powód nieprzyjścia na jej urodziny! To utrudnia czasami współżycie – lepiej nie obiecywać jej rzeczy niemożliwych.

Relacje matka-córka


Czy sama masz dobre relacje z mamą? Czy uważasz, że mają one wpływ na Twoje stosunki z córką?

Relacje z moimi rodzicami są aż nieprawdopodobne jak na dzisiejsze czasy. Ludzie, którzy nas znają, opisują je jako nierozerwalną więź. Mama zawsze była mi bliska, chociaż większego kumpla widziałam w tacie. Kiedy Zoe przyszła na świat, poczułam się, jakbym pokochała swoją mamę raz jeszcze, dotarło do mnie znaczenie bycia jedyną i niezastąpioną. Założenie przeze mnie rodziny spowodowało jej powiększenie, a nie start czegoś nowego. Mama dała mi siebie, swój czas. Nauczyła opiekuńczości i wrażliwości, bez której nie umiałabym być takim rodzicem, jakim jestem teraz.

Co jest najtrudniejsze, a co najpiękniejsze w byciu matką córki?

Staram się nie myśleć w ten sposób, bycie matką jest już trudne samo w sobie. Wiele lat kształtujemy młodego człowieka, tak by w życiu było mu łatwiej – pod wieloma względami, i materialnymi, i empatycznymi – a przede wszystkim uczymy nasze dzieci miłości. Z córką wydaje mi się to prostsze, bo dziewczynki są bardziej wrażliwe, otwarte emocjonalnie na otoczenie. Natomiast ta ich krucha struktura bywa powodem ciężkich momentów w ich życiu. Najważniejsze dla mnie to słuchać Zoe, jej potrzeb, pytań o to, co ją otacza; wspierać w zainteresowaniach, ale też pokazywać nowe możliwości. Najpiękniejsze w byciu mamą córki jest to, że obie jesteśmy kobietami, a nikt nie zrozumie płci żeńskiej tak dobrze, jak ta sama płeć!

Słuchasz córki, odpowiadasz na jej pytania, starasz się ją mądrze kształtować. A może jest coś, czego ona nauczyła Ciebie? Czy jej pojawienie się w Twoim życiu przyniosło jakąś zmianę, przełom?

Zoe dała mi nowe życie, pokazała, że żyjemy po to, by kochać i poświęcać się dla drugiego człowieka. Kiedyś byłam pracoholiczką, miałam dwie, trzy prace w jednym czasie. Wstawałam, kiedy jeszcze było ciemno, i zaczynałam dzień. Wracałam do domu nocami. Każdą wolną chwilę spędzałam ze znajomymi. Teraz nie mam na to czasu i nie żałuję, bo wiem, że robię coś, co pracuje na nasz wspólny sukces albo porażkę. Jedno jest pewne – nie będę żałować, że nie próbowałam. Otwieram przed Zoe wiele drzwi – o tym, czy będzie chciała przez nie przejść, dowiem się za kilka lat. Ale otworzę tych drzwi jeszcze tysiące, aby tylko miała w życiu jak najlepiej.

Czy widzisz w córce siebie, czy raczej czujesz, że jest zupełnie inną osobą?

Ma moją krew, to znaczy, że coś musi mieć ze mnie. Podobna do ojca, ale charakter ma po matce. A tak poważnie – ona z każdego z nas wzięła coś innego, trochę lepszego i trochę gorszego. Ale ja widzę w niej małą siebie, patrzy na świat moimi oczami, z ogromną czułością. Wrażliwość – dar czy przekleństwo? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale wiem, że właśnie ona dała mi umiejętność kochania i bycia kochanym. Zoe życzę tego w życiu najbardziej.

No właśnie, dotykamy tutaj kwestii tego, co chcesz przekazać córce, czego ją nauczyć?

Chciałabym, aby umiała pomagać innym, by każdy człowiek był dla niej równy. Aby nie oceniała nikogo z góry. Ona ma ku temu potencjał, dlatego tak mocno to pielęgnuję. By była silną kobietą, nie bała się kroku w przód i nie patrzała za siebie, zamartwiając się przeszłością. Niech nie żałuje błędów, tylko uczy się na nich i wyciąga wnioski. Wiem, że brzmi to bardzo poważnie, ale właśnie kiedy dziecko jest takie małe, najłatwiej na drobnych sytuacjach pokazać mu umiejętność radzenia sobie z problemami.

Czy jest coś, co Cię szczególnie zachwyca w twojej relacji z córką?

Niesamowite jest to, że czując do mnie tak ogromny respekt, jednocześnie traktuje mnie najbardziej emocjonalnie i czule.

Relacje matka-córkaRelacje matka-córka


Autor: Hanna Pietrzak-Trzcińska

Zapisz się na newsletter

MINT MAGazyn online to lifestylowy serwis dla mam. To portal o pozytywnym macierzyństwie i szczęśliwym dzieciństwie. Zajrzyj do nas po codzienną dawkę inspiracji. Poczuj miętę do MINT!

Copyright MINT Project design SHABLON

Pin It on Pinterest

Udostępnij ten artykuł!

Podoba Ci się ten post? Podziel się z nim ze znajomymi i rodziną, udostępniając w wybranym medium.