Branża start-upów dziecięcych pełna jest kobiet, które po urodzeniu dziecka porzuciły pracę w korporacji, aby oddać się rozwijaniu pomysłu biznesowego, bazując na własnych doświadczeniach rodzicielskich. Dlatego pojawienie się w tej kategorii mężczyzny, który na dodatek nie ma [a przynajmniej nie miał] dziecka, może się wydawać intrygujące.
Konrad Kacperczyk wpadł na pomysł stworzenia Jestem w bajce 4 lata temu. Dla osób, które spodziewają się wzruszającej historii o długo wyczekiwanym potomku i chęci obdarowania go czymś niespotykanym, prawda może okazać się rozczarowaniem. Otóż idea pojawiła się ot tak, znienacka, na 2 lata przed przyjściem na świat ukochanej córeczki. Konrad szukał pomysłu, który będzie rozwijać równolegle do etatu, a w przyszłości być może go zastąpi. Tak powstało Jestem w Bajce. Jego firma oferuje pierwsze, w pełni personalizowane książeczki dla dzieci w wieku 2-7 lat. Na www.jestemwbajce.pl można znaleźć sześć tytułów dla chłopców, dziewczynek i dla dwójki dzieci, o różnej tematyce i typach ilustracji.
Dziecko staje się bohaterem bajki – dosłownie, czyli uczestniczy w przygodach z sobą w roli głównej. Imię maluszka jest nierozerwalną częścią historii, a jego zdjęcie jest wkomponowane w piękne ilustracje na każdej stronie.
Można zatem z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że dziecko otrzymuje jeden jedyny egzemplarz takiej książki na świecie! Jestem w bajce nie tylko produkuje książeczki, ale także, a może przede wszystkim, zapewnia bezcenne doświadczenie, które uczy, stymuluje i rozwija wyobraźnię dziecka.
To, co dla rodziców i ich pociech jest największą wartością, dla Kacperczyka stanowiło najtrudniejsze wyzwanie. – Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze – wyjaśnia nasz rozmówca. – Najtrudniej było znaleźć sposób na to, aby druk pojedynczych książek w twardej oprawie w ogóle się opłacał. Kolejne drukarnie zamykały przed nami drzwi albo oferowały ceny, jakich nie zaakceptuje rynek. I gdyby nie pojawienie się wspólnika z doświadczeniem poligraficznym, Jestem w bajce prawdopodobnie trafiłoby do szuflady z podpisem „Niezrealizowane” – opowiada nam Konrad Kacperczyk. Partner biznesowy – Paweł Kołosowski wniósł do firmy Kacperczyka nie tylko doświadczenie, ale też dużo ogłady finansowej, bo Konrad, jak sam przyznaje, jako przedstawiciel kreatywnej branży reklamowej, nie odróżniał netto od brutto i przychodu od dochodu. Kolejnym punktem zwrotnym okazało się pozyskanie inwestora. Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości wyłożyły 100 000 zł w zamian za 15% udziałów, a także zaoferowały wsparcie merytoryczne, logistyczne i PR-owe. Dzięki tym funduszom Jestem w bajce nabrało wiatru w żagle, zoptymalizowało marketing, stronę www i proces transakcyjny oraz zautomatyzowało niektóre procesy.
Zdjęcia dzieci nadal są jednak manualnie wstawiane w ilustracje, imiona – w narrację, a książeczki są ręcznie klejone. Bo to jest prawdziwa wartość Jestem w bajce.
Firma się rozwija, choć droga do pełnej samodzielności jest jeszcze daleka, a wspólnicy utrzymują się z innych źródeł. Pytany o rady dla przyszłych rodziców-przedsiębiorców, chętnie dzieli się swoimi doświadczeniami. Lepsze gotowe niż doskonałe – to pierwsza lekcja, jaką wyciągnął młody Przedsiebiorca. – Na idealny projekt www przyjdzie czas, gdy płynność finansowa nie będzie zagrożona – wyjaśnia nasz rozmówca. – Druga sprawa to testowanie. Zdaniem wspólników Internet daje nieograniczone możliwości weryfikowania intuicji i pomysłów biznesowych. No i trzecia – lęk przed naśladowcami nie może paraliżować. Jeśli robisz coś z przekonaniem, najlepiej jak potrafisz, osoby motywowane wyłącznie chęcią zysku nie powtórzą Twojego sukcesu- twierdzi Kacperczyk.
Pytany o konkurencję, przyznaje, że są w tej kategorii jakieś firmy, część z nich być może powstała nawet wcześniej niż Jestem w bajce, jednak żadna nie robi tego dobrze.
Na pytanie dlaczego o Jestem w bajce mówi „pierwsza marka personalizowanych książek w Polsce” bez zawahania odpowiada pytaniem:
„A znasz jakąś inną?”
Tekst:Anna Kurp
Zdjęcia: Łukasz Król
Laureaci konkursu
Singiel Mama, Luiza oraz Katarzyna.
Gratulujemy wygranej!
Prosimy zwycięzców o kontakt mailowy
kontakt@mammazine.com.pl
Moja ukochana córeczka z pewnością chciałaby się wcielić w rolę weterynarza 🙂 Od 2 miesięcy zaczytujemy się w serii książeczek „Klinika pod Boliłapką”. W sumie jest 11 tytułów. My przerobiłyśmy 5 🙂 🙂 To właśnie klinika jest takim centrum ratunkowym, którym rządzi Pani weterynarz – dr Magda. Przesympatyczna i wyrozumiała lekarka. Nasza bajka powinna mieć tytuł „Maja ratuje zwierzaki”.
Świetny projekt. Mam dwie córeczki i często czytamy razem bajeczki, wiec myślę,że dobrym pomysłem bylaby możliwość wprowadzenia dwójki bohaterów do jednej bajki. Moje dziewczyny pewnie najchętniej widzialyby się w roli dzokejek lub wróżek gdyż kochają koniki i rzecz jasna wszelkiego rodzaju magiczne jednorozce. 🙂
Widzę swoją córkę która gubi się w zoo i co za tym idzie przezywa szereg ciekawych przygód w tle ze zwierzętami. Dostaje się na wybieg słonia, poznaje Panią Krysie ktora karmi popugi.. Myślę, że taka opowieść momentami mrazaca krew byłaby dla niej fantastyczną lektura.
Małego nietoperza, który umie zamieniać się w dobrego wampirka. I to w nocy. Pozdrawiam 🙂
Moja Corka uwielbia wode. Basen czy wanna – wszedzie udaje, ze jest rybka. Przygodami rybki Laurki w podwodnym swiecie wsrod konikow morskich, krabow I osmiorniczek z pewnoscia by sie wiec zachwycila.
A mi się marzy książeczka mówiąca o przyjaźni. Chciałabym by bohaterami tej książeczki była przynajmniej dwójka dzieci (nie rodzeństwo). Opowieść miałaby pokazywać jak ważną rolę w życiu pełni nasz prawdziwy przyjaciel. Mój Syn ma Przyjaciela z którym się poznał „na porodówce”. Utrzymujemy kontakt i pielęgnujemy tę przyjaźń i to dla nas wielka wartość. Chłopaki urodzili się tego samego dnia, teraz mają 27 miesięcy i mimo młodego wieku bardzo się lubią i za sobą potrafią tęsknić. Często rozmawiają przez telefon. Myślę, ze razem przeżyją wiele wspólnych przygód, gdyby mogli przeżyć też wspólnie książkową przygodę promującą prwadziwą przyjaźń, t taka książka spełniłaby nasze oczekiwania.
Mój synek Jeremiasz uwielbia wyprawy do lasu 😉 Na pewno chętnie wcieliłby się w poszukiwacza leśnych przygód – bajkowa historia o odkrywaniu tajemnic lasu oraz o kontakcie z mieszkańcami i przyjacielami lasu, a także poznawanie wartości ciszy i obcowania z naturą to byłby świetny pomysł na bajkę JESTEM W BAJCE! 😉 Jeremiasz na tropie leśnych przygód 😉 😉
Mój synek Jeremiasz uwielbia wyprawy do lasu 😉 Na pewno bardzo chętnie wcieliłby się w poszukiwacza leśnych przygód – odkrywanie tajemnic lasu, kontakt z mieszkańcami i przyjacielami lasu oraz poznawanie wartości ciszy i obcowania z naturą to byłby świetny pomysł na bajkę JESTEM W BAJCE! Jeremiasz na tropie leśnych przygód 😉 😉
Witam. Mój 6-letni syn najchętniej zostałby policjantem-detektywem 🙂 Niemal codziennie rozkłada po mieszkaniu „tropy”, uzbraja się w gadżety policyjne (walkie-talkie, kajdanki, latarkę itp) i szuka po śladach rozmaitych złodziejaszków. Oczywiście za każdym razem jest to inna historia. Potem triumfuje, jest najlepszy i „dobrze wykonał swoją robotę”. 🙂 Myślę więc, że bajka o takim policjancie, gdzie synek próbowałby uprzedzać fakty, zgadując co się mogło wydarzyć byłaby bardzo emocjonująca i najlepsza. Pozdrawiam