
„Nie bądź taka wrażliwa” – ile razy to słyszałyśmy? „Marcelinka i szczypta magii” Katarzyny Kucewicz książka przez Wydawnictwo Frajda zmienia narrację: wrażliwość to supermoc, a uważność dla dzieci książka może być miękkim kompasem na każdy dzień. Czytałam z Zoe wczoraj przed snem, miałyśmy zamknąć po dwóch rozdziałach. Skończyłyśmy całą książkę, równo 80 stron jednym tchem – ja na głos, ona z wypiekami, wtulona w kołdrę. Ta opowieść uczy, że magia nie musi mieć różdżki. Czasem chowa się w kubku herbaty przyniesionej do pokoju, w „pograsz ze mną, siostra?”, w koszu jabłek od sąsiada, w telefonie od babci z drugiego końca świata, która sprawdza jak poszedł występ z okazji Dnia Nauczyciela. Dokładnie tego szukamy, kiedy wpisujemy w Google: uważność dla dzieci książka.
Gdzie ta magia? Tuż obok, w rzeczach najmniejszych
Marcelinka dostaje tajemniczą wiadomość i zaczyna polowanie na czary, które… nie wyglądają jak czary. W klasie zauważa czyjąś obawę, pożycza swoje dzwonki bez mrugnięcia okiem. W autobusie widzi rozsypane kredki, zbiera i podaje z uśmiechem. U dentysty z ciekawością patrzy, na te wszystkie przyrządy – i już robi się mniej strasznie, zwłaszcz, gdy miła Pani doktor ją rozumie i dodaje otuchy.
To żadna wielka „akcja ratunkowa”, raczej mikro-gesty, które składają się na ciepły tydzień. Właśnie dlatego ten tytuł tak dobrze pracuje w domu: nie musisz czekać na wyjątkowe okoliczności. Wystarczy otworzyć oczy na zwykły wtorek i powiedzieć głośno: „o, tu jest magia”.
Na nasz domowy radar wpadły szczególnie momenty, które znamy z życia. Telefon od babci „żeby zapytać, jak poszedł występ”, kosz jabłek od sąsiada, który pomyślał o dzieciach, kominek rozpalony wcześniej przez tatę, żeby wieczory były cieplejsze. To są sceny, które zwykle przelatują, a tu nagle dostają ramkę i podpis: „to ważne”.


Wrażliwość nie jest „za bardzo”. Jest w sam raz
W świecie, który lubi szybkie, głośne odpowiedzi, wrażliwość bywa mylona ze słabością. „Marcelinka i szczypta magii” robi coś pięknego: pokazuje, że czułość to nie miękkość „zamiast”, tylko sprawczość „po coś”. Wrażliwe dziecko częściej pierwsze zauważy, że ktoś kaszle w drugim pokoju, że koleżanka cichnie przy tablicy, że w oczach mamy przemyka smutek po trudnym dniu. To nie „problem do naprawiania”, to radar, który łapie emocje i daje szansę odpowiedzieć sercem.
W naszej rozmowie z Zoe po wieczornej lekturze padło zdanie, które chcę zapisać na lodówce: „Mamo, ja czasem czuję bardziej. To dobrze?”. Odpowiedź przyszła sama, z kart książki: „Tak. To twoja moc”. I nagle wiele codziennych spięć traci ostre krawędzie, bo zamiast „nie przesadzaj” mówimy „opowiedz mi o tym”.
Jak to się czyta: miękko, szybko, z przestrzenią na rozmowę
Tekst jest lekki i delikatny, rozdziały krótkie, a ilustracje – ciepłe, „miękkie” w kolorze, kojące. To idealny duet na wieczór: kubek kakao, lampka, dwie poduszki. „Jeszcze tylko jeden rozdział” błyskawicznie zmienia się w „ojej, już koniec?”, ale to ten dobry niedosyt, który prosi o jeszcze jedną rozmowę. Najchętniej tuż po zamknięciu okładki: co dziś było tą „szczyptą magii”? co zobaczyłaś, czego nie widać na pierwszy rzut oka? co zrobimy jutro inaczej?
Dla młodszych dzieci opowieść można czytać „na raty”, zatrzymywać się przy obrazkach i po prostu gadać. Dla starszaków frajda jest podwójna: czytają sami, a później opowiadają nam własne odkrycia z dnia. Dla rodziców to świetny pretekst, żeby przypomnieć sobie, jak to jest widzieć więcej, kiedy nikt nie każe się spieszyć.


Co ta książka robi z naszym dniem
Najpierw zwalnia. W domu robi się ciszej, ale w dobrym sensie – słychać drobiazgi. Potem zaczyna się gra w „szukaj magii”. Rano: czyja kolej na herbatę do łóżka? Po szkole: jaki mikro-gest sprawił, że ktoś się uśmiechnął? Wieczorem: co dziś było trudne, a mimo to daliśmy radę? Nagle uważność przestaje być hasłem z poradnika, a staje się zabawą, którą dzieci same niosą dalej. Zaczynają nazywać rzeczy: „to była magia jabłek od cioci Karoliny”, „to była magia w przerwie na oddech”, „to była magia, że mnie wysłuchałaś do końca”.
Dla nas, dorosłych, to równie cenna lekcja. Łatwiej powiedzieć „mam słabszy dzień”, kiedy w domu żyje język, który nie karze za emocje. A wrażliwość dziecka przestaje nas „atakować”, bo widzimy w niej sojuszniczkę, nie przeciwnika.
Jak czytać, żeby „działało” na co dzień?
Najlepiej w małych porcjach, ale regularnie. Jedna, dwie sceny i chwila na złapanie oddechu. Nie przyspieszaj point, nie przykrywaj emocji dowcipem, jeśli widzisz, że akurat nie ma na to miejsca. Pozwól dziecku wybierać „dzisiejszą magię” i daj mu prawo, by czasem było „nie wiem”. W waszym rodzinnym języku podaj proste zdania kotwice: „widzę, że dziś czujesz mocniej”, „masz prawo do łez”, „jestem obok”. To są śruby, które trzymają konstrukcję dnia, kiedy wiatr przyspiesza.
Jeśli chcesz mocniej osadzić temat w waszej rutynie, wybierz jeden moment dnia na „polowanie na mikro cuda”. Rano niech to będzie kubek herbaty „od serca”. Po szkole – „jeden dobry gest” dla kogoś. Wieczorem – krótkie podsumowanie: co dziś błysnęło. Uważność nie potrzebuje fajerwerków, potrzebuje powtarzalności.
Dla kogo i od kiedy
Najpełniej rezonuje z dziećmi w wieku 6–9 lat, czytanymi wspólnie albo samodzielnie, ale młodsze przedszkolaki też skorzystają, jeśli zrobimy z lektury czuły rytuał: powoli, z pauzami, z pytaniami prostymi jak „co czujesz teraz?”. Starszaki, które lubią się zatrzymać i myśleć „pod skórą”, też będą zachwycone. To bezpieczny tytuł dla wrażliwców – nie straszy, nie zawstydza, nie bagatelizuje. Zamiast tego kładzie balsam i pokazuje drogę: najpierw zauważ, potem nazwij, na końcu zrób coś małego, co przyniesie światło.
Dlaczego właśnie ten tytuł?
Bo łączy wszystko, czego dziś potrzebujemy: uważność dla dzieci książka w praktyce, wrażliwość bez ocen, codzienność bez nudy i ilustracje, które same są przytuleniem. Katarzyna Kucewicz ma ucho do rytmu współczesnych rodzin – nic tu nie jest katedrą morałów, wszystko jest rozmową. A Wydawnictwo Frajda dopina to estetycznie tak, że od okładki do spisu treści chce się po prostu… być razem.
Bierzemy do Klubu Książki MINT z szerokim uśmiechem. „Marcelinka i szczypta magii” to mały tytuł o wielkim efekcie. Daje dzieciom język do nazywania świata, dorosłym – zgodę na własną czułość, a domowi – rytuał, który naprawdę zmienia klimat. Zaczynasz dziś od jednego rozdziału, a jutro nagle widzisz, że wasz zwykły wtorek świeci jaśniej. Wrażliwość to supermoc. I ta książka pomaga ją w sobie zobaczyć.
Artykuł powstał przy współpracy z Wydawnictwem Frajda
Zapisz się na MINTowy newsletter i odbierz PREZENT - Pomysły na kreatywne zabawy na CAŁY MIESIĄC!
Dołącz do naszej społeczności i poczuj miętę do MINT! Nasz newsletter to gwarancja dobrych treści! Odbierz w prezencie 30 kreatywnych pomysłów na zabawy z dzieckiem, bo to nowa jakość czasu z dzieckiem.