Błękitny poród

Błękitny Poród to autorska metoda, która pomaga urodzić w poczuciu bezpieczeństwa i wiary we własne siły. Sprawdź na czym polega ta nowa błękitna metoda w położnictwie.

błękitny poród

SKLEP

Czy to możliwe, żeby rodzić tak, jak pragniesz? Bez lęku, bołu i obaw? Okazuje się, że Błękitny Poród to metoda, która pozwala urodzić w poczuciu bezpieczeństwa i wiary we własne siły. Doktor nauk medycznych specjalista ginekolog-położnik, Maciej Jędrzejko, mówi, że czas na nowo odkryć położnictwo. A książka Błękitny Poród o obowiązkowa lektura dla kobiet w ciąży, które pragną urodzić nowocześnie i bez lęku. Bo wspominanie porodu jako piękne przeżycie jest możliwe! Czy Ty jesteś gotowa na błękitną teraźniejszość położnictwa?

Błękitny Poród – czy to metoda dla wszystkich?

Beata Meinguer-Jedlińska uczy kobiety w ciąży, w jaki sposób dzięki wewnętrznej sile rodzić świadomie i spokojnie. W tym celu na bazie swojego siedmioletniego doświadczenia, opracowała metodę, która pozwoli przeżyć poród w poczuciu bezpieczeństwa i intymności. Marzy o tym, żeby jej Błękitny Poród stał się standardem rodzenia w Polsce.

I chociaż sama nie jestem w ciąży, z wielką ciekawością sięgnęłam po książkę Błękitny Poród. Masz ten wpływ i dołączony do niego Workbook. 

Temat Błękitnego Porodu stał się dla mnie doskonałą okazją do tego, aby wraz z przyjaciółką usiąść i porozmawiać o naszych wspomnieniach z porodu. A ponieważ mamy dzieci w podobnym wieku, miałyśmy o czym rozmawiać. Nasze doświadczenia są warte przedyskutowania, zwarzywszy na to, że miedzy naszymi dziećmi jest spora różnica wieku – aż 8 lat. Zdawać by się mogło, że to szmat czasu dla rozwoju położnictwa, ale czy okaże się to prawdą?

Zanim przejdziemy do naszych odczuć, poznajmy metodę hipnoporodu, którą opracowała Beata autorka książki Błękitny Poród.

Hipnoporód to metody relaksacyjne, które łączą ciało i umysł. Celem metody jest przygotowanie kobiety do samego porodu oraz do macierzyństwa. Na bazie hipnoporodu Beata Meiguer stworzyła autorską metodę Błękitnego Porodu. To połączenie hipnoporodu z pracy ciała, z oddechem oraz z przekonaniami.

Udowodniono, że poród w stanie głębokiego relaksu ma ogromne znaczenie dla mamy i dziecka. Zaliczyć tu można zwiększenie szansy na poród siłami natury po przebytej wcześniej cesarce, sprawia, że poród jest mniej stresujący, trudny i mniej bolesny. Metoda ta pozwala zmniejszyć lęk przed porodem, a także pozwala rozpocząć świadomie macierzyństwo. Dziecko natomiast łatwiej i bezpieczniej rodzi się.

błękitny poród
błękitny poród
błękitny poród

Gdyby każda kobieta doświadczyła Błękitnego porodu, światem rządziłyby matki

BOGNA: Pamiętasz moment, w którym dowiedziałaś się o ciążach? Co czułaś?

ANIA: W obydwu byłam zaskoczona, że to tak szybko poszło. I to jedyne co łączy te dwie ciąże. Moje córki maja różnych ojców, ale i różne matki. W wieku 28 lat byłam kompletnie inną kobietą niż 9 lat później. Przy pierwszej ciąży była duża ekscytacja, ale też poczucie spełnienia oczekiwań swoich i otoczenia, co z perspektywy czasu było głupie. Druga ciąża była mocno niespodziewana. Założyłam, że dzieci na ten moment mieć nie będę. Więc kiedy po 2 miesiącach od wyjęcia spirali zobaczyłam 2 kreski, nie byłam szczęśliwa tylko przerażona i zła, bo miałam inne plany. Pracowałam na kontrakcie, więc urlop macierzyński ewentualne zwolnienie, które było tylko kwestia czasu, bo pracowałam jako koordynator ratowników). Na szczęście życie mi sprzyjało i powili się wszystko ułożyło to było bardzo  udane 9 miesięcy.

BOGNA: Ja na pierwszą ciążę czekałam blisko 3 lata. Byłam gotowa poddać się i gdy już mieliśmy przejść do kolejnego etapu leczenia, zdarzył się cud, zaszłam w ciążę i to bliźniaczą. Gdy zobaczyłam kreski skakałam z radości. Obwieściłam wszystkim radosne wieści, nie zważając na to, że to dopiero początek ciąży i coś może się nie udać. Zoe też była niespodzianką, która wydarzyła się 8 lat później. Żaden lekarz przy mojej chorobie PCOS nie zakładał kolejnej ciąży, ja miałam już dwóch synków, nie planowałam kolejnych prób. Leczenie w Polsce to ogromne koszty. Wcześniej mieszkaliśmy we Francji, gdzie lekarstwa i zabiegi były refundowane.. Dowiedziałam się o drugiej ciąży w 3 miesiącu, zrobiłam test, bo czułam się fatalnie i myślałam, że umieram. Nie dowierzałam własnym oczom. Czułam, że to córeczka, brakujący puzzelek naszej rodziny. 

Zapisz się na MINTowy newsletter i odbierz PREZENT - Pomysły na kreatywne zabawy na CAŁY MIESIĄC!

Dołącz do naszej społeczności i poczuj miętę do MINT! Nasz newsletter to gwarancja dobrych treści! Odbierz w prezencie 30 kreatywnych pomysłów na zabawy z dzieckiem, bo to nowa jakość czasu z dzieckiem.

BOGNA:  Jak przygotowywałaś się do porodu z Natalką, a jak z Olgą? Miałaś gotowy plan porodu?

ANIA: Nie miałam planu, bo uznałam, że plan planem, a życie i tak w takich sytuacjach zrobi swoje. Przy Natce dużo czytałam, moje koleżanki i kuzynki były właśnie po, więc wiedzę i oczekiwania czerpałam od nich trochę nie zważając na swoje własne potrzeby. Byłam też w związku, który zaczął mnie rozczarowywać i każdy kolejny etap pokazywał mi, że z tego nic nie będzie. Ale było za późno na zmiany. Nowe życie się już kształtowało i całe szczęście, bo dzięki córce zmieniłam siebie. Ale wracając do przygotowań to oprócz wytycznych lekarza nie robiłam nic. Poszłam na żywioł i pozwoliłam być sobie gruba. Przy drugiej ciąży było inaczej, gdyż ja byłam już inna – w innym miejscu z inną wiedzą. Cały czas ćwiczyłam, brałam dobrane suplementy i uważałam na to, co jem. Unikałam stresu i dużo odpoczywałam. A jak to było u Ciebie?

BOGNA: Pierwsza ciąża to bliźniacza, była długo wyczekiwana. Czułam się pięknie, dużo czytałam, pracowałam do samego rozwiązania. Prowadziłam spokojny tryb życia z mężem, przygotowywałam się, wiłam gniazdo. Mieszkaliśmy wtedy we Francji, dużo spacerowałam, wykorzystywałam czas ciąży na maksa. Brałam nawet udział w przygotowaniach do porodu organizowanym mój szpital. W ciąży z Zoe miałam już dwóch aktywnych synów, odpoczynek nie był wykonalny, ale dzięki temu, że chłopcy mieli 8 lat, byli już na tyle samodzielni, że mogłam spokojnie być w ciąży i się nią cieszyć. W drugiej ciąży jednak nie byłam już tak nadgorliwa, natomiast ogromnie ją przeżywałam. Myślę, że z większą świadomością. Prowadziłam już własną firmę, wykorzystałam czas ciąży na przygotowanie dobrego gruntu pod czas po narodzinach córki. Niestety w Polsce macierzyństwo przy własnej firmie nie wygląda jak z bajki. Wiesz pewnie co mam na myśli, prawda?

BOGNA: Jak wspominasz poród Natki? Czego Ci brakowało? Co Cię zdziwiło? Jak się czułaś? Czy czułaś się zaopiekowana? zrozumiana?

ANIA: Póki nie urodziła się Olga, uważałam że nie było najgorzej. Co prawda, nie odbyło się bez drobnych komplikacji poporodowych, gdyż nie zauważyli w szpitalu, że wyjęte łożysko było niekompletne, co wywołało u mnie coś na kształt drugiego porodu. Jednak uważałam, że dostałam wszystko, co wtedy wydało mi się konieczne. Osobny pokój, oksytocynę, znieczulenie i lewatywę. Po porodzie też miałam dość dobre warunki i cudowne położne. Ale czułam się permanentnie zmęczona i obolała. Po łyżeczkowanie nie byłam wstanie iść do łazienki przez 2 dni i to było mało komfortowe, ale w każdej chwili mógł mój partner, czy ktoś z mojej rodziny czy znajomych do mnie przyjść i mi pomoc. Spędziłam ponad tydzień w szpitalu, gdyż Natka miała żółtaczkę. Przez ten czas czułam się naprawdę zaopiekowana i zrozumiana. Wyszłam ze szpitala bez obaw czy strachu, że mogę sobie nie poradzić sama z małym dzieckiem. Ale nie wyobrażam sobie jak to było u Ciebie z bliźniakami 🙂

BOGNA: Wiesz, nie było najgorzej. Panicznie bałam się porodu, nie czytałam wspomnień, nie wypytywałam koleżanek, żeby nie robić sobie wizji porodu. Ale prawda jest tak, że miałam 26 lat, przede mną było nieznane. Po latach myśląc na spokojnie, nie wiem czego bałam się bardziej – samego porodu, czy opieki nad dwójką dzieci. Mój poród w porównaniu do tego z Zoe, to była nuda. Dostałam oksytocynę, znieczulenie bardzo szybko, leżałam, czekałam, rozmawiałam z towarzyszącą mi siostrą. Chyba trochę spałam. Finał był intensywny, rodziłam bliźniaki siłami natury. Trochę czułam się, jak gdybym stała z boku i na to patrzyła. Adrenalina, stres, masę lekarzy dookoła. Ale zero powikłań, szycia, we Francji lewatyw nawet nie robili. W szpitalu spędziłam 7 dni, mógł ze mną spać mąż lub siostra. Zmieniali się i pomagali mi przy tej nowonarodzonej dwójce. Wspominam też czas ze łzą w oku. Wróciłam do siebie bardzo szybko, nie mam żadnych traumatycznych przeżyć. Ale gdybym mogła wybierać, wybrałabym przyciemnione światło, muzykę, delikatny zapach  – pewnie uznasz, że wymyślam.

na szczNo i No i BOGNA: A jak wspominasz poród Olgi? Czym się różnił od pierwszego? Co ty zmieniłaś w samym podejściu do niego? Jakie miałaś nastawienie tym razem?

ANIA: Zdecydowanie wspominam lepiej i uważam że był to bardzo zdrowy i naturalny poród. Aczkolwiek jak dowiedziałam się, że tym razem nie ma oksytocyny, nie ma znieczulenia i nie ma lewatywy –  byłam przerażona. Dopiero po porodzie doceniłam, jak bardzo jest istotne by nie korzystać jeżeli nie jest to konieczne z tych udogodnień. Wydawało by się, że po 9 latach moje ciało powinno przejść ciążę dużo gorzej, a okazało się, że było inaczej. Na pewno wpływ miała moja zmiana, to że od wielu lat już regularnie ćwiczyłam, ruszałam się dbałam o swój organizm. Mentalnie byłam w zupełnie innej rzeczywistości. Stawiam, że poród bez oksytocyny i znieczulenia – patrz totalnie świadomie był szybki i mniej inwazyjny dla mnie. Ty też tak to odbierasz?

BOGNA: Gdy dowiedziałam się, że w moim szpitalu tylko jedna na 3 rodzące na raz dostaje znieczulenie, byłam przerażona. Strach bólu był paraliżujący, nie myślałam o niczym innym. Nie było jednak odwrotu. Miałam swoją położną, która finalnie nie dotarła, bo była za daleko. A poród z Zoe okazał się łatwiejszy niż myślałam, bo urodziłam 30 minut po dotarciu do szpitala. Co robiłam wcześniej? Gdy poczułam skurcze, poszłam z psem na długi spacer. Wyprawiłam dzieci do szkoły, a sama weszłam do wanny z wodą, gdzie siedziałam do ostatniej chwili.  Ta gorąca woda uratowała mnie. Bolało, ale do przeżycia. Nie miałam pojęcia, że sprawy zaszły aż tak daleko. Wcześniej rodziłam ze znieczuleniem nie czułam bólu, nie wiedziałam, co powinno się dziać. Dopiero na izbie przyjęć zrozumiałam, że dotarłam tu w ostatniej chwili. Nie było czasu na znieczulenie. Cała akcja porodowa trwała 5h, urodziłam w spokoju, ale z przerażeniem w oczach. Wiem, to się wyklucza, ale tak było. Tym razem wiedziałam już czego się spodziewać, ale bez znieczulenia wszystko jest inne. No i tym razem był ze mną mąż, co też bardzo pomogło. Znowu szczęście obyło się bez komplikacji czy szycia. 2h po porodzie poszłam sama się wykąpać. Wróciłyśmy do domu z Zoe 2 dni później, a ja nie schodziłam z mojej małej chmurki szczęścia. Dwa porody, a tak inne. Jednak żaden nie wywołał wielkiej traumy. Natomiast dzisiaj nie zdecydowałabym się na kolejne dziecko, za duży stres patrząc na sytuację kobiet w ciąży w Polsce.

BOGNA: Hipotetycznie rozważając kolejne dziecko czym kierowałabyś się w temacie podejścia do ciąży, planu porodu i samego porodu? Czego chciałabyś uniknąć, a na czym by Ci zależało?

ANIA: Sama myśl nawet hipotetyczna napawa mnie przerażeniem. Nie ma opcji na kolejne dzieci. Macierzyństwo to kolosalnie ciężka praca i absolutnie nie byłam gotowa i nadal nie jestem na to, co dzieje się w życiu moich dziewczyn, a szczególnie nastolatki. To czego mi zabrakło w ciąży, to wiedzy jak reagować na sytuacje graniczne. Nikt nie przygotowuje jak ogarnąć bezradność czy lęk o dzieci. I pewnie są to rzeczy, na które nie da się przygotować dlatego o tym na szkole rodzenia się nie mówi. Ale by nie było tak pesymistycznie, to kocham bardzo moje dziewczyny i bez nich na pewno nie byłabym tu gdzie jestem, a ja bardzo lubię tu i teraz.

BOGNA: Gdybym rozważała kolejną ciążę, co z uwagi na mój wiek i miejsce w życiu, w którym jestem tu i teraz, raczej się nie zdarzy, to pożarłabym książkę ,,Błękitny poród” z nadzieją, że uda się zrealizować magię. Żyję uważnie, ćwiczę, praktykuję wdzięczność, żyję świadomie i taki sam poród byłby dla mnie piękny. Czy miałabym na tyle odwagi tego nie wiem, ale patrząc na taką piękną społeczność wokół błękitnego porodu, wsparcie i wiedzę, jestem przekonana, że czułabym się bezpiecznie. Chciałabym być szybciej w domu, tulić się ciało do ciała i dłużej żyć w tej bańce matczynej miłości z noworodkiem.

 

błękitny poród
błękitny poród

Książką Błękitny Poród. Jest napisana rzeczowo i przejrzyście, a Workbook to świetne narzędzie na czas przygotowań do porodu. Jest tam miesiąc po miesiącu opisane czym się zająć, co warto przemyśleć. Jest dużo miejsca na notatki i przemyślenia, aby wszystko sobie w głowie ułożyć. Właśnie przed porodem mamy na to czas. Już samo czytanie było dla mnie odstresowujące i uspokajające.

ANIA: Nie znam jeszcze nikogo, kto by skorzystał z tej metody, ale przekonuje mnie to. Wyczuwam tu dużo spokoju i bezpieczeństwa. Niektórym pewnie trudno w to uwierzyć, ale poród może być pięknym, jestem o tym przekonana. Można czuć się silnie i być otoczoną wsparciem. Myślę, że Błękitny Poród jest bardziej świadomy i tego uczucia troszkę zazdroszczę. Wiesz, że podczas przygotowań do hipnoporodu nauczyć się można wprowadzić w stan głębokiego relaksu? Wtedy kursantki uczą się jak reagować na ból czy stres, a nawet zmieniać swoje nawyki. To musi być trudne utrzymać ten stan w obcym otoczeniu, ale właśnie nad tym pracujesz sama, z książką Błękitny Poród, ale też na kursie, które jest dostępny. 

BOGNA: Ciekawe czy ginekolodzy obecnie opowiadają o tej metodzie i podpowiadają ją. Widziałam, że są grupy błękitnych kobiet, to bardzo budujące. Znaleźć tam można sporo wsparcia i podpowiedzi. Książka i Workbook to jedno, ale jest jeszcze możliwość kursu online lub stacjonarnego. 

BOGNA: Co doradziłabyś kobiecie, która przygotowuje się do porodu?

ANIA: Żeby wsłuchała się w swoje ciało. Ale też żeby porzuciła mity na temat macierzyństwa i porodu, a otwarcie mówiła o swoich lękach, obawach. Nie musi cierpieć, ani być traktowana przedmiotowo. Każda pacjentka jest ważna bez względu na wiek. Możesz mieć poród, o jakim marzysz. Możesz być silna. Szukaj alternatywnych metod, bądź otwarta na nowe. Myśl pozytywnie, bo poród to przeżycie, które odciśnie się na Twoim życiu i ciele. I nie ma w tym nic negatywnego.

BOGNA: Dziękuje Ci Aniu za rozmowę!

Jeśli chcesz poznać Błękitny Poród z bliska, koniecznie zajrzyj TU.

błękitny poród

podobne artykuły

magazyn dla mam

Zapisz się na newsletter

MINT MAGazyn online to lifestylowy serwis dla mam. To portal o pozytywnym macierzyństwie i szczęśliwym dzieciństwie. Zajrzyj do nas po codzienną dawkę inspiracji. Poczuj miętę do MINT!

Copyright MINT Project design SHABLON

Pin It on Pinterest

Udostępnij ten artykuł!

Podoba Ci się ten post? Podziel się z nim ze znajomymi i rodziną, udostępniając w wybranym medium.