Zazwyczaj do mojego gabinetu zgłaszają się rodzice z takimi problemami: „Moje dziecko bije dzieci w szkole”, „Moje dziecko boi się szkoły”, „Mój syn nie chce jeść”, „Moja córka kłóci się z siostrą”. Często też słyszę: „Ono jest nieposłuszne, nic w życiu nie osiągnie!”, „Po co mi były dzieci?”. Trudności wychowawcze, jakich doświadczają rodzice, można mnożyć. Na ogół, gdy odbieram telefon, po drugiej stronie jest rodzic zmartwiony, bezradny, nerwowy i szukający pomocy. Czasami sam jest już w depresji, ponieważ doświadcza tak wielu wyzwań w wychowywaniu swoich dzieci.
Niedawno zdarzyła mi się jednak odmienna historia. Zadzwoniła pani K. W słuchawce miły głos, spokojny, ciepły. Może trochę zatroskany. Sytuacja dość niezwyczajna – spokojna mama. Zaprosiłam państwa K. na pierwszą rozmowę i dowiedziałam się, z jak bardzo nietypową sytuacją mam do czynienia.
„Mamy bardzo zdolne dziecko i nie wiemy jak je wychować. Czy zajmuje się Pani takimi sprawami?” – zapytała pani K.
Czy ja się zajmuję takimi sprawami? Dzieci, które są zdolne i do mnie przychodzą, najczęściej przychodzą z innego powodu. Rzadko zdarza się, by rodzic przyszedł do mnie w sprawie dziecka, które nie sprawia problemów. Zwykle maluch jest przede wszystkim niegrzeczny lub nieposłuszny a tylko przy okazji zdolny.
„Pamiętamy z mężem wielu naszych zdolnych rówieśników, którzy jako dzieci byli podziwiani, stawiani za wzory, a w dorosłym życiu różnie sobie radzili i wcale nie odnosili sukcesów ani zawodowych, ani w życiu prywatnym. Większe sukcesy w dorosłości odnieśli średniacy”
– trudno odmówić państwu K. słuszności.
W mojej głowie pojawiły się myśli o wszystkich kolegach i koleżankach, którzy byli wybitnie zdolni w szkole, a dalsze życie nie potoczyło im się tak jak chcieli. Pojawiły się również i ci, którzy byli bardzo zdolni i są szczęśliwi jako dorośli. Poukładali sobie życie zawodowe i prywatne. I tu zaczęła się najciekawsza praca badawcza z państwem K. Analizowaliśmy, co sprawia, że zdolne osoby potrafią wykorzystać swoje umiejętności jako dorośli.
Jakie środowisko rozwoju trzeba im stworzyć? Czy potrzeby dzieci zdolnych różnią się od dzieci przeciętnie zdolnych? Jakie błędy najczęściej popełniają rodzice dzieci utalentowanych i jak im zapobiec?
Powoli tworzyliśmy prawa zdolnych dzieci. Przyjrzeliśmy się kilku kwestiom. Dorosłym łatwo przychodzi dostrzeganie zdolności dziecka, ale tylko w wąskim zakresie, na przykładzie pojedynczych działań. „Zagraj na pianinie”, „Oblicz złożone równanie” – często zdolności dziecka dają nam szansę do pochwalenia się znajomym czy rodzinie i lubimy z tej szansy korzystać. Niestety, bywa, że zapominamy przy tym o zweryfikowaniu, czy dziecko ma ochotę, czy czerpie z tego przyjemność, czy samo wychodzi z inicjatywą by pokazać innym co potrafi?
Rozwój osobowości dziecka jest bardzo dynamiczny. Dziecko poznaje siebie przez najbliższe mu osoby. To, jak rodzic zachowuje się wobec dziecka, jest jedną z najważniejszych kwestii w kształtowaniu się osobowości.
Na co rodzice zwracają uwagę? Co jest dla rodziców ważne, co im się podoba? Z drugiej strony – łatwo myśleć o zdolnym dziecku przez pryzmat tego, co potrafi i jakie robi postępy. Ale przecież dziecko to nie narzędzie, kalkulator do liczb, czy robot do odgrywania Chopina na pianinie.
„To, co dziecko potrafi”, „to co lubi” – nie jest dzieckiem, nie jest jego charakterem.
Pamiętajmy, że każde dziecko w danym wieku ma takie same potrzeby rozwojowe jak jego rówieśnicy – bez względu na wyjątkowe zdolności. Na przykład – w wieku szkolnym dzieci uczą się pracowitości. Jeżeli mamy bardzo utalentowanego ucznia, to nauka materiału podstawkowego przychodzi mu z łatwością. Dziecko nie ma wtedy szansy na materiale szkolnym nauczyć się pracowitości i wytrwałości. Zdolnym dzieciom należy w innym miejscu ustawiać poprzeczkę, tak, by w swój rozwój nauczyło się wkładać wysiłek.
By opisać inny możliwy skutek patrzenia na dziecko poprzez jego zdolności – krótka historia Ani, prawdziwego geniusza. Nie tylko rodzice byli świadomi, że Ania jest bardzo inteligentna – mówili o tym wszyscy dookoła. Cała rodzina Ani wiedziała, jaką jest zdolną dziewczynką. W wieku 8 lat radziła sobie już całkiem dobrze na testach na inteligencji dla dorosłych – takich, które zaczyna się przeprowadzać w wieku 16 lat. Gdy mama zapisała córkę do stowarzyszenia dla zdolnych dzieci, Ania była najwyżej w rankingu. W związku z tym rodzicom Ani długo nie przeszkadzało, że dziewczynka nie ma przyjaciółek. Gdy zaczęły się problemy z koleżankami i kolegami, rodzice zrzucali winę na inne dzieci, na zazdrość o kolejną zdobytą nagrodę. Byli pewni, że źródłem dokuczania są zdolności. Rodzice byli jednak nieświadomi, że Ania, czując się lepszą, często wyśmiewa się z innych, skarży nauczycielom na rówieśników i ich najmniejsze niepowodzenia. Inne dzieci zaczęły dziewczynce dokuczać nie z powodu zazdrości o jej intelekt, ale z powodu braku postawy koleżeńskiej. Ania nie rozumiała tego – w utrzymywanej przez środowisko aurze wyjątkowości, myślała, że wysoki iloraz inteligencji jej wystarczy, by być lubianą.
Patrzenie na dziecko przez pryzmat jego zdolności to jeden z częściej spotykanych przeze mnie błędów rodziców. By temu zapobiec, rodzic przede wszystkim powinien myśleć o tym, co dziecko lubi, jakie jest.
Patrzeć na dziecko jako całość, które przy okazji jest zdolne. Po pierwsze – jest dzieckiem. Pewne rzeczy lubi, innych nie. W następnej kolejności dopiero – ma do czegoś talent. Przy takim układzie priorytetów mały człowiek czuje się akceptowany i kochany za to, że jest, a nie dlatego, że coś potrafi lepiej niż jego koledzy.
Nie ma znaczenia, w czym jest zdolne Twoje dziecko, od kogoś musi się uczyć. Wracając do wcześniej wspomnianego Chopina, w wieku sześciu lat zaczął on pobierać lekcje już nie u matki, a u pianisty znajomego rodziców. Nauczyciel co prawda zrezygnował po sześciu latach nauki stwierdzając, że nie jest już w stanie niczego więcej chłopca nauczyć – ale pojawili się kolejni mistrzowie.
Każdy potrzebuje drogowskazów, by się poruszać w świecie swoich zdolności. Samemu nie osiągnie się mistrzostwa, dlatego tak ważny jest nauczyciel, który nada kierunek zdolnościom dziecka na poziomie odpowiednim do jego możliwości.
Kolejny częsty problem, z którym spotykam się w gabinecie, to odmówienie dzieciom zdolnym prawa do nierozumienia. To, że dziecko jest zdolne nie znaczy, że zawsze wszystko zrozumie. Każdy ma prawo nie rozumieć niektórych tematów. Słysząc od rodziców: „Przecież to proste!”, czy „Powinieneś to już umieć, z twoim intelektem”, albo „Przecież nie powinieneś mieć problemów”, może się bać powiedzieć rodzicom, że ma kłopoty ze zrozumieniem niektórych tematów. Bo przecież jest zdolne, nie chce ich zawieść. Jakby nie dano mu prawa, że może nie rozumieć.
Jeżeli nie wyjaśnia się tego, czego dzieci nie rozumieją, nie nabywają one umiejętności pokonywania przeszkód, szukania rozwiązań. Im bardziej dziecko ukrywa, że czegoś nie rozumie, nie potrafi, tym bardziej czuje się uszkodzone.
Może zacząć myśleć: „Nikt nie może odkryć, że tak naprawdę nie jestem zdolny”. Zamiast wykorzystywać energię do rozwoju, czy na znalezienie rozwiązań, marnuje ją by ukryć swój defekt.
A co, jeżeli widzimy, że dziecko ma do czegoś talent, a tego nie chce robić? Taka sytuacja zdarza się rzadziej. Najczęściej gdy dziecko jest w danej dziedzinie utalentowane to również lubi to robić. Czerpiemy naturalną przyjemność z rzeczy, które dobrze nam wychodzą. Odmawianie rozwijania się jest zawsze niepokojące u dzieci. To może być powód zgłoszenia do terapeuty po radę. Może jest zbyt wielka presja na dziecku, może do tej pory wszystko łatwo przychodziło, a teraz trzeba włożyć więcej wysiłku?
To tylko krótki fragment długiej pracy z Państwem K. Podzielę się jeszcze jednym efektem wspólnej pracy stworzyliśmy krótki list od zdolnych dzieci do ich rodziców. Oto on:
„Kochany rodzicu:
- Pamiętaj, że nie tylko jestem zdolny, jestem całością. Nie patrz na mnie przez pryzmat moich talentów. Chcę być tylko dzieckiem.
- Pomóż mi się rozwijać, znajdź dla mnie dobrego nauczyciela.
- Pamiętaj, że lubię się bawić i czasami potrzebna mi przerwa od myślniea, by odpocząć.
- Nie pozwól bym przez to, że jestem zdolny, czuł się lepszy.
- Pomóż mi znaleźć rówieśników z którymi można porozmawiać na zaawansowane tematy.
- Jak czegoś nie rozumiem – wyjaśnij mi.
- Potrzebuję byś był moim rodzicem.
- Jeżeli nie chcę rozwijać swoich talentów, czasami pozwól mi na przerwę, tylko nie za długą, bym jako dorosły nie żałował swoich dziecięcych decyzji.
- Stawiaj mi poprzeczkę tak, bym mógł jej dosięgnąć. Nie bądź zbyt wymagający, ani zbyt pobłażliwy.
- Akceptuj mnie takim jaki jestem, nie porównuj z innymi dziećmi.”
AUTOR: Kaja Wesołek
Jest psychologiem dziecięcym z zawodu i zamiłowania. W swojej pracy zakłada, że każde dziecko potrafi rozkwitnąć jeżeli tylko stworzy mu się odpowiednie warunki. Od 6 lat prowadzi gabinet psychologii dziecięcej.