Wielodzietna rodzina Pauliny Chmielewskiej to zgrana ekipa. Właśnie czekają na narodziny Franki, która będzie czwartą córką i szóstym dzieckiem Pauliny.
ZDJĘCIA: Magda Rymarz
MUA: Zofia Laszko
SKLEP
Wielodzietna rodzina to nie efekt 500+, ale ogrom miłości, którą chcą obdzielić rodzice. Gdy czytasz ten artykuł, być może mała Franka, szósta w rodzinie naszej bohaterki, przychodzi na świat. I jeśli spodziewasz się widoku mamy z podkrążonymi oczyma, znudzonej, zmęczonej – nici z tego. Paulina to wulkan energii, którą dzieli się ze wszystkimi dookoła. Nawet na ostatniej prostej dzielnie pozuje do zdjęć, zmieniając stylizację. W międzyczasie opowiada o swoim największym szczęściu – rodzinie.
W wielodzietnej rodzinie Pauliny jest ona, Thomas mąż i są dzieci. Cała piątka, a Franka na sesji jeszcze w brzuchu. Najstarsza to Anielka, ma 12 lat. Potem jest Janeczka, która ma 10 lat, 7-letni Stefan i 6-letnia Helenka. A na końcu 4-letni Bronek, no i Franka, na którą wszyscy już czekają. Tak, dobrze policzyłaś – 4 dziewczyny i 2 chłopaków. Nie da się ukryć, że to wesoła banda dzieciaków.
Wielodzietna rodzina Pauliny i Thomasa
Ta wielodzietna rodzina mieszka w Krakowie, w małym domku pod lasem wolskim. Thomas jest kierownikiem budowy, ale fotografią pasjonuje się się od lat. Paulina to wolna dusza, artystka, stylistka. Obecnie realizuje się, tworząc kolekcję sukienek w swojej małej pracowni.
Paula kocha styl vintage, co zresztą mam nadzieję widzisz na zdjęciach. Z całą pasją tworzy stylizacje nie tylo dla siebie. Chodzenie po lumpeksach to jej drugie życie.
MINT: Patrzę na Ciebie i oczom nie wierzę, jak Ty dziewczyno ładujesz baterie?
PAULINA CHMIELEWSKA: To dobre pytanie, szczególnie, że jestem wysoko wrażliwym rodzicem i potrzebuje dużo takich momentów przy mojej gromadce. Staram się wygospodarować czas, aby zrobić coś dla siebie, pobyć w samotności, najchętniej gdzieś wyjść. Kiedy jestem długo sama z dziećmi w domu, mój mąż Tomas wracając do domu widzi mój w moich oczach obłęd z przebodźcowania, i mówi: Idź się przewietrz.
Wielodzietna rodzina = wielokrotna miłość
MINT: Od zawsze marzyłaś o wielodzietnej rodzinie?
PCH: Sama pochodzę z wielodzietnej rodziny, było nas dziewięcioro. Bardzo lubiłam moją rodzinę i dobrze się z nimi czułam mimo, że nie zawsze to było łatwe. Byłam praktycznie najstarszą siostrą tak licznego młodszego rodzeństwa. Choć kochałam moją rodzinę, myślałam, że to nie moja bajka. Myliłam się, i to bardzo. Decyzja o kolejnych dzieciach w mojej własnej rodzinie przychodziła z czasem i była bardzo naturalna. Trud w macierzyństwie jest nie unikniony czy ma się jedno, czy kilkoro dzieci, a ta specyfika życia stadnego w wielodzietnej rodzinie bardzo mi odpowiada i napędza życiowo. Z perspektywy czasu widzę jaką ogromna siłą jest moja rodzina i moje rodzeństwo. Teraz kiedy jest nas tak dużo, jesteśmy już prawie wszyscy dorośli, wspieramy się, spotykamy i mamy świetny kontakt ze sobą. To wspaniałe być tego częścią, wielka radość i poczucie miłości.
Jesteśmy w tym razem
MINT: Masz swoją ulubioną porę dnia?
PCH: Dotychczas był to wieczór, gdy wszystkie dzieci szły spać, siadaliśmy z Tomkiem na kanapie i rozmawialiśmy o całym dniu, albo oglądaliśmy jakiś super film. Ostatnio jest to poranek, gdy dzieci wychodzą do szkoły, a ja siedzę w ciszy i celebruję śniadanko z kawą. Późnej zabieram się za pracę.
Najważniejsze to być razem, dawać sobie czas i miłość zamiast rzeczy materialnych. Czas to najcenniejsze, co może dać rodzic dziecku.
Przepis na sukces
MINT: Jaką mamą jesteś?
PCH: Jestem chyba dość wyluzowaną mama. Mało co mnie stresuje w macierzyństwie. Jestem mamą, która dużo przytula swoje dzieci, bo kiedy nie mam już sił, przytulasy to jedyny ratunek.
MINT: A jakie są Twoje dzieci?
PCH: Moje dzieci są bardzo kreatywne. Są też w większości wysoko wrażliwe. Niesamowite jest to, że każde jest zupełnie inne. Anielka i Janeczka są bardziej zamknięte w sobie, ale mają silne charaktery. Stefan i Helena to takie nasze mentalne bliźniaki. Mają ze sobą więź i nachętniej razem lubią spędzać czas. SA bardzo otwartymi dziećmi i maja ogromne pokłady energii. Stefan ma niezwykle rozwiniętą wyobraźnię przestrzenną i w przyszłości chce zostać wynalazcą i konstruktorem. Bronek to mały uparciuch o tak silnym charakterze, że ciężko mu się przeciwstawić, ale jest kochanym chłopcem i uwielbia spędzać czas z rodzeństwem.
Szóstka dzieci, to nie lada wyzwanie
MINT: Jak dzieci zareagowały na wiadomość o kolejnym rodzeństwie?
PCH: Moje dzieci modliły się o rodzeństwo, gdy tylko Bronek skończył rok (śmiech). Bardzo chciały kolejnego dzidziusia i nie mogą się już doczekać Franki.
MINT: Czy ta ciąża różni się od pozostałych?
PCH: Oj zdecydowanie tak. Choć fizjologicznie przebiega tak samo, to cały ten czas jest dla mnie niesamowity. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że pierwszy raz rodzę po czterech latach, a nie po roku czy po dwóch? Wiem co mnie czeka, niczego nie oczekuje. Jestem spokojna i cieszę się ogromnie na to maleństwo. Jestem przygotowana na to wydarzenie jak nigdy.
MINT: Przygotowujesz się do porodu w specjalny sposób, czy to już bułka z masłem?
PCH: Ten poród to dla mnie to coś niezwykłego. Będę rodziła pierwszy raz w domu. Jestem spokojna, zawsze przeżywałam ogromny stres przed porodem, było to dla mnie raczej jak nieunikniony koszmar, który muszę przejść aby cieszysz się dzieckiem. Był to wynik stresu po traumie pierwszego porodu, który powstał przez błędy medyczne. Teraz wszystko się zmieniło, mój piąty poród mnie wyzwolił z tego lęku. Był cudowny, spokojny i piękny. Przekonałam się, że poród może być cudownym przeżyciem. Teraz decyzja o porodzie domowym do wody sprawia, że nie mogę się doczekać tego momentu. Czekam już na to, aby przytulić ciepłe ciałko mojej Franki do swojego.
Zapisz się na MINTowy newsletter i odbierz PREZENT - Pomysły na kreatywne zabawy na CAŁY MIESIĄC!
Dołącz do naszej społeczności i poczuj miętę do MINT! Nasz newsletter to gwarancja dobrych treści! Odbierz w prezencie 30 kreatywnych pomysłów na zabawy z dzieckiem, bo to nowa jakość czasu z dzieckiem.