Bogna Bojanowska twórczyni MINTOwego świata jest zawsze w kreatywnym biegu. Ta drobna blondynka z powodzeniem prowadzi trzy firmy, wychowuje trójkę dzieci i jeszcze znajduje czas na spotkanie z przyjaciółką.
Spotykam się z Bogną w nietuzinkowym otoczeniu Domku nad Stawem na Kaszubach. Bogna bowiem umiejętnie łączy pracę z rodzinnym czasem, jest mistrzynią planowania.
Zdjęcia: Agnieszka Stodolska-Przybylak
KUP TERAZ No. 9
Skąd pomysł na magazyn dla mam?
Rozmową z Bogną otwieramy cykl poznania z bliska Redakcji magazynu MINT, abyście mogły zaprzyjaźnić się z naszą kobiecą ekipą i wracać do nas częściej, niż gdy tylko jest to możliwe.
Nie wszyscy wiedzą, że jesteś mamą wesołej gromadki. Skąd pomysł na tak oryginalne imiona dzieci?
Moi starsi synowie Matteo i Nicolas, mają 10 lat, urodzili się, gdy mieszkałam w Paryżu. Nie planowaliśmy wtedy z mężem powrotu do Polski, więc naturalnie wybrałam im takie imiona, które będą dobrze funkcjonowały przede wszystkim we Francji, a które w Polsce też będzie można wymówić. Zoe nasza dwulatka urodziła się już w Polsce. To moje wymarzone imię, które jest ze mną od ponad 13 lat. Gdy dowiedziałam się, że będę miała córeczkę, wybór był jasny i oczywisty
Jak łączysz pracę i macierzyństwo?
Wszystko to kwestia dobrej organizacji ale także życiowych priorytetów. Jest czas na pracę i czas, gdy odkładam telefon. Poza tym nauczyłam się sprawnie organizować rodzinne życie tak, aby spędzać razem jak najwięcej czasu. Do wszystkiego trzeba dorosnąć. Gdy urodzili się moi synowie, jako bliźniaki totalnie zawładnęli naszym czasem. Gdy po 8 latach urodziła się Zoe, obiecałam sobie, że to macierzyństwo będzie spokojniejsze. Dopiero przy niej odkrywam co to znaczy celebrowanie wspólnego czasu. Chłopcy byli spokojni, ale wymagający. Opieka nad dwójką maluchów jednocześnie pochłaniała mnie i męża 24h na dobę.
Zapisz się na MINTowy newsletter i odbierz PREZENT - Pomysły na kreatywne zabawy na CAŁY MIESIĄC!
Dołącz do naszej społeczności i poczuj miętę do MINT! Nasz newsletter to gwarancja dobrych treści! Odbierz w prezencie 30 kreatywnych pomysłów na zabawy z dzieckiem, bo to nowa jakość czasu z dzieckiem.
Skąd bierzesz tematy do magazynu?
MINT to efekt pracy kilkudziesięciu osób. Mam to wielkie szczęście, że magazyn przyciągnął świetną ekipę, którą cały czas poszerzamy. Każdy wnosi do wydania kawałek siebie. Redakcja mieści się w Trójmieście, ale nasze redaktorki rozsiane są po całej Polsce i nie tylko. W pracy mamy partnerskie układy, jest miejsce na konstruktywna krytykę, na kolegium redaktorskim szukamy tematów, które będą odzwierciedlały MINTowy charakter. Mamy zawsze oczy szeroko otwarte. Szukamy ciekawych tematów, ale nie sensacji. Piszemy o tym, o czym same chętnie byśmy poczytały.
MINT to skarbnica inspiracji, testujecie każdy rekomendowany produkt?
Postawiłyśmy sobie za cel polecenie jedynie tych rzeczy, które my także chętnie byśmy kupiły. Tutaj nie ma miejsca na przypadkowe działania. Cenimy sobie zaufanie naszych czytelników. Dlatego faza testów stanowi dużą cześć pracy zespołu. Ale MINT to przede wszystkim synonim dobrych treści. To nad tym pracuję nieustannie.
Jak znajdujesz czas na wyjazd do takich miejsc jak Dom nad Stawem?
To część mojej pracy. Już dawno tak przeorganizowałam życie, aby płynnie łączyć czas z rodziną, a pracą. Prowadzimy rodzinną firmę, rozmawiamy o wszystkim, dzieci mają duży udział w tworzeniu magazynu. Są pierwszymi testerami, zdradzę, że brali udział w sesji modowej do letniego wydania. Chcieli się sprawdzić, nasza stylistka Monika dała zielone światło i już dzisiaj możecie ocenić efekty ich pracy. I chociaż chłopcy zarzekają się, że MINTem zająć ma się w przyszłości Zoe, ja mam jeszcze nadzieję, że dołożą swoją cegiełkę do rozwoju magazynu w przyszłości.
Myśląc pozytywnie przyciągasz pozytywne zdarzenia – to moje codzienne motto.
Czyli jesteś tu dzisiaj w pracy?
Też, ale sama przyznaj, że to najprzyjemniejsza z możliwych prac. Jesteśmy w pięknym otoczeniu, celebrujemy chwilę, a przy okazji zbieramy materiał do ciekawego artykułu. To świetna okazja nie tylko możemy pokazać czytelnikom MINTa nowe inspirujące miejsce, to jeszcze spędzamy rodzinne chwile. Gramy w karty, chodzimy na spacery, bawimy się w domek dla lalek, szalejemy w ogrodzie.
Co zabieracie ze sobą na rodzinny wyjazd?
Ma być miło, przyjemnie i smacznie. Staramy w każdym miejscu czuć się jak w domu. Pozwalam sobie na chwile relaksu, Ty tez lubisz chodzić w piżamie cały dzień? Ja odkąd poznałam markę Hello Morning z wielką przyjemnością zrzucam oficjalne ubrania i wybieram domowy komfort. A kto mnie zna, wie, że lubię dobry styl. Taki obrót rzeczy zaskoczył nawet mnie, może to wiek robi swoje (śmiech). Doceniam dobrą jakość i niebanalny krój. Druga skóra to chyba najlepsze określenie. Miękki materiał, przyjemny dla ciała. Otulam się nim i jest mi dobrze. Wybrałam wersję na zimę i na lato, ale w wersji z długimi spodniami i koszulką z wycięciem przechodziłabym cały dzień.
Nie ruszam się też bez otulaczy bambusowych Aden+Anais. Świetnie sprawdzają się podczas spacerów w słońcu, gdy Zoe zaśnie w wózku, mam pewność, że materiał naturalnie dostosuje temperaturę. Otulam ją gdy pije mleko na kanapie, miękki materiał pozwala na miły i komfortowy czas. A gdy tylko przyjdzie nam ochota na zabawę, otluacz zamienia się w kołderkę dla lalki, serwetkę do domowej kawiarni. Zastosowań jest wiele, właśnie takie produkty lubię, które kreatywnie wykorzystujemy na wiele sposobów.
Nauczyłam się umiejętnie łączyć pracę i dom. MINT to rodzinna firma, każdy ma w nią wkład.
Jeśli mówimy o ubraniach, ubierasz Zoe podobnie do siebie?
Myślę, że w naturalny sposób mój styl przechodzi na nią. I chociaż ta mała dziewczynka zaczyna manifestować swoje preferencje, to ja mam to szczęście, że kupuję jej ubranka. Ale odpowiadając na Twoje pytanie tak, pozwoliłam sobie na dwa szaleństwa: piżama i buty. Jak trochę podrośnie dołożę do tego zestawienia torebki, których jestem wielką fanką. Gdy zobaczyłam buty A little glamour, wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę. Nie pomyliłam się zobacz, ona wcale nie chce ich zdjąć. Każe je sobie ubrać, kręci się kuchni, śpiewa. Cała ja, jak mówi mój mąż Michał. To mała przyjemność te identyczne buty. Fajnie jest mieć córeczkę.
A jak wychowuję się dorastające bliźniaki?
Bywają wzloty i upadki, nie będę ukrywała. Nadchodzi czas buntu, ale z synami łączę mnie wyjątkowa więź. Długo byłam jedyną dziewczyną w domu, wiem, że zawsze mogę na nich liczyć. Trzymamy sztamę. Dzisiaj na przykład sprawdzamy bluzy od Uszyte. Mają interesujące wzory z charakterystycznymi już uszami, są niezwykle miłe w dotyku, ciepłe i nadają się idealnie na wiosenną chimeryczną pogodę. Nicolas pozazdrościł Zoe, a i ja skusiłam się na weekendowe szaleństwo.
Jak znajdujesz z dziećmi wspólny język?
Ja nauczyłam się zasad piłkarskich, chłopcy dla mnie testują nowości. Ja wybieram relaks przed kominkiem, oni wyczyniają cuda na najmniejszym placu zabaw na świecie. Zobacz ta deska Gakker to jakiś istny hit. Dla Zoe czasem jest to zjeżdżalnia, czasem scena dla jej słodkich występów. Gdy do zabawy włączają się starszaki, mamy równoważnię, deskę surfingową. Nigdy nie wiem na jaki jeszcze pomysł wpadną. Jestem obok, gdy bawią się razem i włączam się do zabawy, gdy widzę, że czują taką potrzebę. Zoe ma wielkie szczęście, że ma takich dwóch fajnych braci.
Lubię zabawki, które budzą w dzieciach kreatywność. To niby tylko deska, a tyle z nią zabawy i pomysłów.
Czego byście sobie nie odmówili?
Dobrego jedzenia definitywnie. I chociaż, aby zaspokoić smaki dorastających synów, musze się wiele natrudzić, udaje mi się zaszczepić w nich nutę ciekawości. Lubimy razem gotować. Zwłaszcza Matteo z wielką chęcią pichci ze mną. Nawet dzisiaj w Domku nad Stawem nie możemy sobie odmówić pysznego jedzenia. A i Zoe ma swoją małą przyjemność. Ona delektuje się różnorodnym smakiem, ja cieszę się, że polubiła je. Dzisiaj dużą wagę przywiązuję do tego co jemy. Dużo czytam i umiem docenić unikalne technologie jak te, w kaszkach Mamuko. Wiedziałaś, że udaje im się zachować znaczną naturalną część wartości odżywczych. To dzięki metodzie obróbki ziaren. Organiczne kaszki z certyfikowanych ekologicznych gospodarstw to mój układ w stronę zdrowia. Tutaj nie ma pośpiechu, to tylko 5 minut gotowania kaszki, a mam pewność, że daję Zoe to, co najlepsze. Warto poświęcić ten czas. Jakiś czas temu za namową teściowej zrobiłam totalną kuchenna rewolucję. Na stałe usunęłam wiele produktów z naszej listy zakupowej, zrezygnowałam z cukru i postawiłam na dobre nawyki. Piję więcej wody, poszukuję sprawdzonych produktów. Dopiero teraz śmiało mogę powiedzieć, że delektuję się smakiem.
Jakieś ostatnie odkrycie godne uwagi?
Cherry Tree, polska manufaktura i pyszne przetwory z wiśni. Sok piję przez cały rok, marmoladę dodaję do ciasta i naleśników. A wiśniami w czekoladzie rozpieszczam gości. Lubię wspierać rodzinne przedsięwzięcia.
Chłopcy ucieszyli się z pojawienia się Zoe na świecie?
Dzisiaj to ich oczko w głowie, oddali by za nią życie. Ale początki były trudne. Nie dziwię się im. Przez długich 8 lat mieli nas tylko dla siebie. Gdy Zoe zaczęła się do nich uśmiechać, rzuca się im w ramiona, czy wołać ich po imieniu, przepadli bez reszty. Dla każdego z dzieci staram się znaleźć czas, serce mamy ma wiele miejsca do kochania wszystkich dzieci tak samo.
Co lubicie wspólnie robić?
Podróżować i eksplorować świat. Zamiast wyjścia do restauracji wolimy wyjazd za miasto. Nie musimy jechać na drugą stronę ziemi, żeby zobaczyć coś nowego i ciekawego. Dużo czytamy. To nasz wieczorny rytuał. I chociaż bliźniaki już same wybierają sobie wieczorne lektury przed spaniem, lubię przemycać im wartościowe książki. Zauważyłam też, że coraz chętniej podczytują Zoe, jak prawdziwi starsi bracia.
Jak znajdujesz czas tylko dla siebie?
Umiem doceniać i cieszyć się chwilą. Nie potrzebuję wiele, a z każdego nawet biznesowego spotkania umiem uszczknąć coś dla siebie. Jeśli podsumowanie kwartału ze wspólniczką, to tylko przy ulubionej kawie. Jeśli sesja modowa, to tylko w najlepszym towarzystwie. Wszystko jest kwestią perspektywy. Ale mam swoje małe grzeszki. Uwielbiam testować kosmetyki. Piątek wieczór to czas domowego spa. Od roku towarzyszy mi w tych babskich chwilach Zoe. Smaruje, dopieszczam swoje ciało, przy dobrej muzyce i z aromatem w tle.
Co poleciłabyś mi wypróbować?
Od dwóch lat w mojej lodówce goszczą kosmetyki Fridge. Chociaż może goszczą to złe słowo. I chociaż można je jeść, ja dopieszczam nimi swoją skórę. Twórczynie marki, mówią, że to młodość zamknięta w lodówce. Nie musieli mnie długo przekonywać do swoich produktów. Ich słynna metafora jest dla mnie idealną wskazówką. Różnica między fridge a klasycznymi kosmetykami jest jak między świeżym sokiem wyciśniętym z grejpfruta, a napojem o smaku grejpfrutowym przydatnym do spożycia przez 2 lata. Ich przydatność to 2,5 miesiąca. Nie zawierają silikonów, konserwantów, parabenów, alkoholu etylowego. Nie bez powodu trzeba trzymać je w lodówce. Ja ten produkt kupuję w całości, z ideą włącznie. Fridge wybrałam nie tylko dla siebie, seria dla dzieci sprawdza się idealnie. Zoe używa od zawsze, a i widzę, że chłopcy z przyjemnością po Fridge sięgają.
Jestem najlepszym przykładem marketingu szeptanego. Chętnie o nich mówię i obdarowuję nimi bliskich.
A co z dziecięcego świata ostatnio Cię zachwyciło?
Na polskim rynku branży dziecięcej dzieje się bardzo dużo. Jestem pełna podziwu dla kreatywnych mam, które wprowadzają ciekawe produkty, które charakteryzuje świetna jakość. Do Domku nad Stawem zabraliśmy ze sobą śpiworki sleepover marki Kids space. Są miękkie, pięknie wykonane. Nie dziwię się, że chłopcy nie chcą z nich wyjść. Lubię praktyczne rzeczy, wiem, że śpiworek powędruje z Zoe od września do przedszkola, a chłopcy zabiorą go na wakacje, aby móc spać pod gwiazdami.
I kitchen helper. Zapewne zastanawiasz co to jest, już Ci wyjaśniam. To nic innego niż sprytny pomocnik do wspólnego gotowania z dzieckiem. Ma kształt krzesełka, wstawiam do niego Zoe i mam 100% pewności, że nie spadnie. Zresztą sama widzisz, jaka z niej mała wiercipięta. Markę Momiki obserwuję od dawna, mocno im kibicuję, a kocham za design. No sama zobacz, nie dość, że użyteczne, to jeszcze piękne. Podoba mi się ta prosta forma, oryginalny charakter i filozofia Montessori w tle. Takie produkty polecam czytelnikom i takie sama używam każdego dnia.
Odkrywamy też ponownie Wydawnictwo Wilga. Lubię obserwować takie zmiany na dobre. Czytaliśmy ostatnio książkę ,,Ile mam nóg”, ,,Nie bój sie misiu” oraz ,,Ratunku! Najmilszy smok na świecie”. Książki nie oceniam po okładce, ale musi pięknie wyglądać, żeby mnie przekonała. Bo w książkach dla dzieci bardzo ważne są dla mnie również rysunki. Lubię dobrą i niebanalną kreskę. Czytanie ksiązek to również dla mnie okazja do rozmów, poszerzania horyzontów, czasem pretekst do wycieczki, czy wspólnego gotowania. Też tak masz?
W co najczęściej bawisz się z Zoe?
Zoe to bardzo rezolutna dziewczynka. Ma starszych braci, szybko nauczyła się chodzić, buduje już całe zdania, a jej zabawy to cały scenariusz, do którego trzeba się stosować.
Uwielbiałam bawić się z chłopcami samochodami, czy Lego, ale nieśmiało przyznam, że zabawy z Zoe w gotowanie, fryzjera czy lalkami to piękne i nowe dla mnie chwile. Zakochałam się w lalkach My tiny Hobby, bo to nie tylko piękne przytulanki, ale też cała gama pomysłowych ubranek dla nich. To naprawdę świetna zabawa. Nie brakuje też u nas kulinarnych zabaw. Dzisiaj Zoe zaprosiła mnie do salonu w Domku nad Stawem na tea time, i jak tu odmówić tej słodkiej buźce. Zatem odkładam pracę na bok, wyciszam telefon i tak sobie pijemy niewidzialną herbatę z pięknych kubeczków od Janod.
Żałujesz przeprowadzki nad morze?
Wiele osób pyta mnie, czy żałuję pożegnania wielkiego świata i przeprowadzki nad morze. To prawda wiele spotkań mnie omija, ale przez lata pracy nauczyłam się, że nie wszystko muszę robić sama. Udało mi się stworzyć zgrany zespół. Ja realizuję sesję i wywiad dzisiaj tu z Tobą, a inna MINTowa dziewczyna właśnie bierze udział w spotkaniu prasowym nowych kosmetyków. To się nazywa praca zespołowa.