Czy jest ktoś, komu nawet przez sekundę nie mignęły w internecie infograficzne plakaty marki Follygraph? Chyba nie! Nam szalenie podoba się prosty design, jasny przekaz i kulinarna tematyka. Zastanawiamy się kto kryje się za plakatową marką i jaki jest jej sekret. Poznajcie Grażynę Maniecką – właścicielkę i projektantkę marki Follygraph oraz mamę dwóch córek.

FOLLYGRAPH 2

Co oznacza nazwa Follygraph? Jaka jest filozofia Twojej firmy?

Nazwa skład się z dwóch członów: folly i graph. Folly, w naszym przypadku nie oznacza dosłownie „szalony” (chociaż może jest w nas trochę szaleństwa), ale kolor: „folly red” – czerwony, wpadający w magentę. Ten kolor jest dominujący w naszej marce. Natomiast „graph” to suma wszystkiego co ma związek z grafiką i czym się zajmujemy. Jaka jest nasza filozofia? Staram się po prostu łączyć to co piękne i użyteczne, wiedzę ze sztuką. Przede wszystkim jednak realizuję zasadę, żeby wszystko do czego się zabieram, robić na 100%. Wszystko musi być idealne.

Skąd przyszedł pomysł na infograficzne plakaty?

Jestem umysłem ścisłym, z wykształcenia magistrem inżynierem. W moim domu każda rzecz ma swoje miejsce, nawet bałagan – przy dwójce małych dzieci nieunikniony, jest jakiś taki poukładany. Jednocześnie od dziecka rysowałam, malowałam, zajmowałam się grafiką, ilustracją, fotografią, spędziłam kilka lat na Akademii Sztuk Pięknych. Infografiki to takie połączenie jednego i drugiego.

Zbieram i układam informacje, a potem tworzę z tego fajną grafikę. Wilk syty i owca cała.

FOLLYGRAPH 1

Czy własny biznes miał być sposobem na połączenie kariery i macierzyństwa?

Zdecydowanie tak! Po narodzinach drugiej córki nie wyobrażałam sobie dalej pracy na etacie w dużym mieście.

Czułam, że wszystko przecieka mi przez palce. Potrzebowałam większej elastyczności i spokojniejszego życia.

Po 5 latach mieszkania w Poznaniu, w wiecznym pędzie, staniu w korkach, byłam po prostu wykończona. Postanowiliśmy wrócić do naszego rodzinnego miasta Torunia, co okazało się jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. Tutaj mogę dojechać w dowolne miejsce w 20 minut. Kocham to miasto!

Jak udaje Ci się prowadzić dobrze prosperującą firmę i łączyć to z opieką nad córkami?

Wcale nie pracuję mniej, o czym wie chyba każdy przedsiębiorca. Własna firma to praca 24h, 7 dni w tygodniu, ale za to sama wybieram godziny pracy. Mogę uczestniczyć w życiu przedszkolnym dzieci, wszystkich występach, mogę pracować z domu w czasie nieprzewidzianych zdarzeń lub choroby, mogę odebrać dziewczynki o dowolnej porze. Ta swoboda jest nie do zastąpienia. Wszystkim muszę się zająć sama – mój mąż pracuje za granicą, jedni dziadkowie mieszkają 1000 km stąd, a drudzy pracują, dlatego własna firma pozwala mi to wszystko „ogarnąć”.

Czy mama jest dobrym przedsiębiorcą?

Ktoś kto perfekcyjnie opanował domową organizację: przedszkole, szkoła, zajęcia dodatkowe, lekarze, treningi, posiłki, sprzątanie itd. doskonale poradzi sobie z zarządzaniem firmą. Natomiast ciągle zastanawiam się czy to dobrze czy źle, że mając dzieci z tyłu głowy, kobiety mniej ryzykują w biznesie.

FOLLYGRAPH 3

Czy sukces Follygraph to wynik opracowanej strategii, czy łut szczęścia?

Myślę, że 50/50. Zaczęło się od szczęścia – zamieszczony na portalu visual.ly pierwszy plakat okazał się viralem w sieci, pojawiły się artykuły w zagranicznej prasie i wszystko ruszyło do przodu. Dzięki temu od samego początku firma zarabia na siebie. Teraz natomiast więcej w tym wszystkim strategii i przede wszystkim ciężkiej pracy.

To trochę tak jak z talentem – możesz go mieć, ale bez ćwiczeń nie zostaniesz wirtuozem.

Jakich rad udzieliłabyś mamom, które chcą otworzyć własną działalność?

Pierwsza – zbadajcie dobrze rynek. Nie chcecie być 101-szą firmą robiącą to samo, bo wtedy bardzo trudno się przebić. Postawcie na innowacyjność, wg mnie kluczem do sukcesu jest pomysł. Druga – cierpliwość i wytrwałość. Nie zrażajcie się porażkami i odmowami, ale konsekwentnie idźcie do przodu. Powiem to co sama usłyszałam na początku – „Najtrudniejszy jest pierwszy rok”. Potem jest już tylko lepiej.

Co Cię inspiruje? Skąd czerpiesz pomysły na nowe plakaty?

Pomysły biorą się z głowy, po prostu. Mam taki wielki zeszyt, zapisany maczkiem pomysłami na nowe grafiki. Gdyby tylko doba miała kilka godzin więcej…

FOLLYGRAPH 4

Jak wygląda Twój dzień pracy?

Rano zawożę dziewczynki do przedszkola i jadę do pracowni. Omawiamy z Łukaszem, naszym Office Managerem bieżące sprawy, dotyczące zamówień i przesyłek. Potem kilka godzin poświęcam na prace koncepcyjne i projektowe przy komputerze plus sprawy bieżące, księgowe itp. Czasem jadę do drukarni, czasem na występy w przedszkolu (śmiech). Około 15:00 odbieram dzieci i staram się spędzić z nimi jak najwięcej czasu, co wcale nie jest takie proste, bo moja starsza córka trenuje 4 razy w tygodniu łyżwiarstwo figurowe. Wieczorem znowu siadam do komputera – moi klienci mieszkają na całym świecie, wielu z nich w USA lub na Dalekim Wschodzie, więc muszę wpasować się w odpowiednie strefy czasowe. Każdy dzień jest trochę inny, czasem cały dzień robię sesję zdjęciową, czasem jadę do innego miasta na spotkanie biznesowe, a czasem wracam do domu i dosypiam.

Wiem, że pracujesz w biurze. Czym dla Ciebie różni się praca w pracowni od pracy w domu?

Jest na pewno bardziej efektywna. Całą swoją energię poświęcam Follygraph. W domu, zanim zaczęłam pracę, zdążyłam jeszcze pozmywać, wstawić pranie, coś tam poukładać. A jak już o 11:00 usiadłam do komputera, to wszędzie straszyły mnie rozpraszacze: brudne paluszki na szybie, telefon od mamy, kolejna godzinna kawa. I tak z 6-7 godzin pracy robiły się 3-4, które potem musiałam odrobić w nocy.

Jestem introwertykiem, więc przebywanie sam na sam sprawia mi przyjemność, ale w biznesie ważna jest ta siła napędowa do rozwoju, którą dają kontakty z innymi ludźmi.

Obecny układ pozwala mi też na wyraźniejsze rozdzielenie pracy od rodziny, work-life balance.

Równowaga jest szalenie ważna. Interesuje nas też z jakimi przeciwnościami musiałaś się zmierzyć jako mama – przedsiębiorca?

Najtrudniejsze były początki, zanim wszyscy tę moją „firemkę” zaczęli traktować na poważnie. No i oczywiście skoro siedzę w domu, to znaczy, że mam czas na wszystko. Stałam się dyżurną osobą do załatwiania spraw w godzinach pracy innych. Pierwszy rok był prawdziwą lekcją asertywności. Za to okazało się, że zabranie dziecka do Urzędu Skarbowego pozwala dwa razy szybciej i bezproblemowo załatwić sprawę. Dziecko wychodzi z naręczem cukierków, a mama z uśmiechem na twarzy.

Na koniec pytanie o przyszłość. Jakie jest Twoje największe biznesowe marzenie?

Chciałabym, żeby Follygraph dalej się rozwijało i przetrwało do mojej emerytury.

FOLLYGRAPH 5

Zapisz się na newsletter

MINT MAGazyn online to lifestylowy serwis dla mam. To portal o pozytywnym macierzyństwie i szczęśliwym dzieciństwie. Zajrzyj do nas po codzienną dawkę inspiracji. Poczuj miętę do MINT!

Copyright MINT Project design SHABLON

Pin It on Pinterest

Udostępnij ten artykuł!

Podoba Ci się ten post? Podziel się z nim ze znajomymi i rodziną, udostępniając w wybranym medium.