Jak wychować silnie emocjonalnie dziecko i nie zwariować? To da się zrobić! Czy ktoś na pytanie: „Chcesz wychować szczęśliwe dziecko?” może odpowiedzieć: „Nie”? Raczej mało prawdopodobne. Myślę, że praktycznie każdy rodzic chciałby, by jego dziecko w przyszłości było silne emocjonalnie, radziło sobie z życiowymi problemami, potrafiło podążać swoją ścieżką, nie poddając się presji otoczenia. Ale jak to zrobić?
DOBRE RELACJE
Istnieje koncepcja, intuicyjnie pewnie wielu nam bliska, potwierdzona zresztą badaniami, według której dobre, serdeczne relacje z bliskimi ludźmi mają wpływ nie tylko na nasze poczucie zadowolenia z życia, szczęście, ale także na zdrowie. Stąd prosty wniosek, że musimy nasze dzieci wyposażyć w umiejętność budowania oraz podtrzymywania głębokich relacji z innymi – przez całe życie. Przyswajamy określone zachowania w domu, bo stoi za tym przeświadczenie, że w ten sposób możemy zapewnić sobie miłość rodziców. Doskonale wiemy, że układy z czasów dzieciństwa przenosimy do własnych rodzin. Jak powiedział Jesper Juul, „każdy związek oparty na miłości do drugiego człowieka odbija swoje piętno na naszym życiu i kształtuje naszą osobowość – na całe życie”. Trzeba zdawać sobie sprawę, w jakich aspektach to my jesteśmy głównym kreatorem osobowości, np. w zakresie pewności siebie i poczucia własnej wartości dziecka. Inne osoby, z którymi się ono styka (nauczyciele, pedagodzy), nie są dla niego na tyle ważni, by móc zbudować lub zburzyć poczucie wartości (choć mogą na nie wpływać, jeśli wcześniej zostało osłabione).
GRZECZNE, ALE BEZ PRZESADY
Tylko jak budować dobre relacje, gdy świat ciągle pędzi, a my w nieustannym biegu między pracą, sklepem, szkołą a domem? Jak nie tłamsić dziecka, ale też nie dawać sobie wejść na głowę? Co zrobić, gdy nasz potomek wydaje się być wyjątkowo uparty?
Mam wrażenie, że jednym większych problemów współczesnych rodziców jest pytanie, jak wychować dziecko wystarczająco grzeczne?
Z jednej strony chcemy, by nie sprawiało nam zbyt wielu kłopotów w domu i szkole, by słuchało naszych poleceń. Z drugiej – żeby było asertywne, dawało sobie radę i nie ulegało zbytnio wpływom otoczenia (zwłaszcza tym niepożądanym). Niestety takie zestawienie jest raczej niemożliwe.
Rodzice często wybierają skrajne postawy – wychowują bardzo restrykcyjnie, stosując rządy twardej ręki z karami za nieposłuszeństwo, lub przeciwnie – są zbyt pobłażliwi, pozwalają na wszystko, jakby nie wiedzieli, że ograniczenia pozwalają dziecku zrozumieć reguły rządzące światem i czuć się bezpiecznie. Świadomość, że maluch ma więcej władzy niż jego rodzice może być dla niego źródłem niepokoju.
ZŁOTY ŚRODEK
Jak zwykle najlepszym rozwiązaniem jest złoty środek. Oznacza on podejście pełne szacunku, wspólne ustalanie zasad (ten pomysł bazuje na koncepcji, że dzieci chętniej stosują się do tych, które współtworzą), a w przypadku problemów – szukanie rozwiązań biorących pod uwagę wszystkie zainteresowane osoby.
Autorytarność rodzica niszczy relacje, ale potrzebny jest ktoś, kto będzie prowadził młodego człowieka; pomagał mu dowiedzieć się, co jest dozwolone i akceptowalne za pomocą wytyczania stałych granic. Bardzo istotne jest też, żeby uczulać na granice innych ludzi, zwłaszcza rodziców. Dziecko musi umieć je szanować, wiedzieć, że pewne zachowania są dla nas ważne i dlatego o nie prosimy. A ponieważ maluchy uczą się na konkretach, poprzez bezpośrednie doświadczenie zmysłowe, jeśli nasze słowa nie odpowiadają czynom, możemy być pewni, że do nich nie trafią. I tak matka mówiąca dziecku, że ma posprzątać zabawki, ale w efekcie robiąca to sama, przekazuje jasny komunikat: „wcale nie musisz tego robić”.
Dziecko nieustannie testuje stawiane mu granice, a to, co uważamy za zachowanie niegrzeczne, jest po prostu próbą znalezienia odpowiedzi na pytanie: „Jak daleko mogę się posunąć?”. Jest to także sposób poznania osobowości rodzica i dowiedzenia się, kim jest i na czym mu zależy.
Tak naprawdę nasze maluchy chcą z nami współpracować i sprawiać nam radość, bo to przynosi im szczęście i zadowolenie, choć czasem ciężko w to uwierzyć (zwłaszcza gdy stoimy nad wyjącym, leżącym na podłodze w supermarkecie dzieckiem, któremu odmówiliśmy kupna zabawki).
Dziecko z natury uległe zazwyczaj szybciej reaguje na prośby rodzica. Silne osobowości badają teren w sposób bardziej agresywny i muszą podejmować wielokrotne próby testowania granic. Czy to oznacza, że ich rodzice są w beznadziejnej sytuacji? Nie, muszą tylko uzbroić się w cierpliwość, gdyż cały proces będzie trwał o wiele dłużej i raczej nie będzie należał do łatwych i przyjemnych. Dodatkowo rodzice z natury ulegli mogą mieć większy kłopot ze zrozumieniem dzieci o silnej osobowości. Warto też wspomnieć o prostym zabiegu polegającym na zastąpieniu poleceń pytaniami, bo ta forma bardziej angażuje dziecko i dzięki temu jest skuteczniejsza.
Autor: Hanna Pietrzak-Trzcińska
Zdjęcie: Karina Papadopoulos