Przeczytaj felieton „Ładne piersi mamy”

Wiecie jak wyglądają piersi normalnej kobiety? Nie takiej z okładki, takiej zwyczajnej. Wyglądają tak, jak trzeba. Tymczasem większość kobiet nie lubi swoich piersi i uważa, że coś jest z nimi nie tak. Bo są za duże/za małe/niekształtne/niewystarczająco jędrne itd. A wszystkie są idealne. Wierzcie mi.

Pamiętam, jak obiecałam sobie, że nie będę karmić piersią. Pamiętam, kiedy pierwszy raz klientka płakała w przymierzalni z powodu swoich wyssanych do granic cycuszków. Przypominały puste woreczki. Po kilku takich razach doszłam do wniosku, że karmienie zupełnie się nie kalkuluje. Teraz trochę mi wstyd, bo wtedy moje priorytety nie uwzględniały dobra moich przyszłych dzieci. A widok był po prostu smutny. Poza tym teraz już wiem, że moja atrakcyjność nie ma nic wspólnego z tym, jak bardzo i czy w ogóle mam obwisłe piersi. To sposób, w jaki patrzymy na siebie, określa naszą atrakcyjność. Pamiętaj, że nie ma przypadków beznadziejnych. Na każdy problem znajdzie się odpowiedni stanik. Najpierw musisz zrozumieć, że wszystko jest z tobą w porządku. Jeżeli zdecydowałaś się karmić piersią i na widok własnych piersi chce ci się teraz płakać, pamiętaj, że te zmiany są naturalne. I odwracalne.

Znam kobiety, które rozstępy na brzuchu traktują jak blizny wojenne, bez skrępowania pokazując je światu i zazdroszczę im trochę, że utożsamiają je z siłą, nie słabością. Urodzenie dziecka i karmienie piersią to wspaniałe doświadczenia, dane tylko nam – kobietom. I choć mają swoją cenę (ból, zmiana wyglądu naszego ciała), mężczyźni mogą nam tylko zazdrościć. Nie dajmy sobie zatem wmówić, że stałyśmy się mniej atrakcyjne, bo nasze piersi nie są już tak jędrne, a na brzuchu mamy blizny. Te rzeczy przychodzą w pakiecie z najcudowniejszym darem losu, jakim jest dziecko. Jaką wspaniałą moc mamy w sobie! Przyjmujemy nasz dar za pewnik (tyle kobiet przede mną rodziło), a o ile silniejsze czułybyśmy się, gdybyśmy same przed sobą przyznały, że jesteśmy fantastyczne i niezwykłe. A nasze ciała są niesamowite, bo znoszą to wszystko.

Matka Polka ma wobec siebie wysokie wymagania. Do tego od pierwszych dni po porodzie próbuje doprowadzić swoje ciało do stanu sprzed ciąży. Rozumiem, bo sama walczę. Chcę mieć proste plecy i płaski brzuch. Ale ta walka jest równie chwalebna, jak jej zaniechanie. Grunt, to czuć się dobrze z samą sobą. To powinno być motorem, który was napędza. Nie cudze spojrzenia i komentarze. Chodakowska powie wam, jak ujędrnić brzuch, ja powiem wam, co zrobić z tym biustem, którego jest już troszkę mniej niż jędrny. Zacznijmy od tego, że twoje ciało potrzebuje czasu. Na pewno zauważyłaś, że w trakcie kilku miesięcy karmienia piersi zmieniły rozmiar i mhmmm „konsystencję”. Jeżeli przestałaś karmić, zmiany powinny zakończyć się po upływie 6-ciu miesięcy. Choć to kwestia indywidualna. Oczywiście wpływ na to, jak będą wyglądać twoje piersi i jak długo potrwa sam proces mają również inne czynniki, takie jak na przykład zmiana wagi, wahania hormonalne, pielęgnacja itd.

Piersi składają się z tkanki tłuszczowej i gruczołowej, im mniej tej pierwszej, tym smutniej będą wyglądać twoje piersi po zakończeniu karmienia. Dlatego w sumie najgorzej wyglądają piersi u szczupłych dziewczyn. Zwłaszcza, jeśli bardzo się powiększyły w ciąży i w czasie karmienia. Zazwyczaj po zakończeniu karmienia piersi tracą jedną miseczkę objętości. Ja dla przykładu „za młodu” nosiłam 65E, po karmieniu pierwszej córki mój rozmiar zszedł do 65D. Jestem ciekawa zmian po drugim dziecku. Na razie podróż mleczną drogą trwa i wszystko może się zdarzyć.

Na pierś po karmieniu grawitacja zdaje się oddziaływać jakby bardziej. Cała „treść” przesuwa się ku dołowi, zostawiając górę piersi trochę pustawą. Trochę jak rozdmuchany balon, napełniony wodą. Albo budyniem… Wiecie o co chodzi. ( Spokojnie, to mija… Po kilku latach.) Na nasze szczęście piersi są bardzo plastyczne i można je odpowiednio ukształtować, żeby wyglądały ja trzeba.

Po sukcesie Triny i Suzannah, czy Gok Vana, każda z nas zna w przybliżeniu swój rozmiar. Składowe rozmiaru to liczba i litera. Liczba określa rozmiar w obwodzie, literka, rozmiar „druta”, czyli miski. Do tych dwóch wymiarów dochodzi trzecia wytyczna – krój miski. Mamy zatem full cup – miskę pełną, dla obfitych biustów, zakrywającą najwięcej i dającą najwięcej wsparcia. Plunge – czyli miskę krojoną w trójkąt, do głębokich dekoltów, która najlepiej wygląda na pełnych biustach. Musimy zwrócić w nich uwagę na ilość materiału w górnej części, właśnie tam, gdzie nasze piersi straciły na objętości. Oba kroje wyglądają najlepiej na pełnych piersiach. Przy czym mocno zabudowana miska pełna świetnie podtrzyma dużą pierś, która straciła na jędrności. Dziewczyny z dużym biustem powinny unikać małej ilości materiału i „poduszkowanych” staników. Jedynie zniekształcą biust.

W staniku typu plunge piersi mogą „wypływać”, ponieważ większość z nich jest wycięta bardzo głęboko między piersiami. Balkonetka, albo half cup zdają się być pewniejszą opcją dla mniejszych piersi, bo materiału jest mniej w górnej części, a fiszbiny między piersiami zapewniają odpowiednie „rusztowanie”, ponieważ ich końce sięgają wyżej. Oczywiście wszystko zależy od modelu. Bardzo tutaj uogólniam. Kiedy mierzymy biustonosz warto nieco poskakać i parę razy się schylić, żeby zobaczyć, jak będzie zachowywał się w naturalnych warunkach.

Kiedy dobieracie biustonosz, zwróćcie uwagę na głębokość miseczki. W płytszej balkonetce biust zostanie lekko spłaszczony, przez co lekko wypchnięty ku górze. Przy głębszej misce efekt będzie gorszy, ponieważ cała „treść” piersi wypełni miskę, nad krawędzią stanika pozostawiając pustą część. My chcemy objętość „przelać” ku górze, tam, gdzie jej brakuje. Efekt widać na zdjęciu. Obydwa staniki na na tym samym biuście są dobrze dobrane pod względem kroju i rozmiaru, ale drugi dodatkowo spłaszcza biust, przez co wydaje się on jędrniejszy. Taka sztuczka. Lepsza niż silikonowe „filety”, które niepotrzebnie obciążają stanik, albo inne niewygodne rodzaje wypełnienia. Pomierzcie różne modele. Na spokojnie. Popytajcie znajomych. Odpuście sobie sieciówki, bo tylko zepsują wam humor. Nic tak nie poprawia samopoczucia, jak dobrze dobrana bielizna, więc życzę wam powodzenia.

Ładne piersi mamy!

Tekst: Agnieszka Pękała

Zapisz się na newsletter

MINT MAGazyn online to lifestylowy serwis dla mam. To portal o pozytywnym macierzyństwie i szczęśliwym dzieciństwie. Zajrzyj do nas po codzienną dawkę inspiracji. Poczuj miętę do MINT!

Copyright MINT Project design SHABLON

Pin It on Pinterest

Udostępnij ten artykuł!

Podoba Ci się ten post? Podziel się z nim ze znajomymi i rodziną, udostępniając w wybranym medium.