To niesamowite miejsce jest swoistą ekspozycją berberyjskich, arabskich oraz afrykańskich wpływów. Marrakesz słynie z niewiarygodnie pięknych dywanów, ręcznie zdobionej ceramiki oraz skórzanych wyrobów, z których najbardziej znanymi są lokalne „babouche” – miękkie, zdobione i wykonane często ze skóry wielbłądziej kapcie. Położony w północnej Afryce Marrakesz jest esencją Maroka i symbolem kultury orientalnej, zwanym „czerwonym miastem”.
***
W drodze do hotelu, tzw. riadu, uderza mnie egzotyka malutkich, wąskich uliczek, barwnych tkanin oraz zapach kardamonu. Piękno i spokój panujący w Kitula Riad kradnie bezpowrotnie moje serce. Podziwiam bez końca specyficzną architekturę z wewnętrznym ogrodem oraz basenem na środku otoczonym przez egzotyczną florę.
Niesamowity jest kontrast pomiędzy ulicznym zgiełkiem a niczym niezakłóconym spokojem za wysokimi murami Riadu. Poza śpiewem ptaków nie słychać zupełnie nic. Zastanawiam się, jak funkcjonuje pod względem praktycznym konstrukcja takiego marokańskiego domu? Sypialnie wraz z innymi pomieszczeniami ulokowane są na zadaszonych obrzeżach budowli, ale co dzieje się z zupełnie odkrytym środkiem? Wspaniale jest korzystać z nagrzanego słońcem jacuzzi lub tarasu na dachu w sąsiedztwie rozgwieżdżonego nieba, ale co dzieje się, kiedy pada deszcz?
Okazuje się, że Marrakesz słynie z suchego klimatu, a liczba dni deszczowych w miesiącu to maksymalnie 8 dni – od stycznia do maja oraz od października do grudnia. Lato jest generalnie bezdeszczowe, przy temperaturach 25-37 stopni Celsjusza.
Pytam menadżera Riadu, co dzieje się z pięknymi dywanami, meblami i tradycyjnie wykonanymi dekoracji ulokowanymi wokół basenu pod błękitnym niebem? Otóż prognozy pogody sprawdzane są regularnie i w przypadku deszczu kompletny ekwipunek jest po prostu chowany. Każdego poranka budzi mnie zapach tradycyjnie parzonej herbaty miętowej, świeżych owoców oraz delikatnego chleba z semoliny.
Opuszczając tę idyllę, udaję się na słynny plac Dżema al-Fna. Aby się tam dostać, pokonuję mnóstwo wąskich uliczek mediny, a przechodząc obok tradycyjnych arabskich domów i mijając uliczne souki, odnoszę wrażenie, że nigdy już nie odnajdę drogi z powrotem.
Docieram na Souafine, gdzie możemy kupić śliczne metalowe lampy, a po pokonaniu gęstwiny labiryntów, wzdłuż których okoliczni handlarze sprzedają niemalże wszystko, do Souku Kimakhnie słynącego z miejscowych instrumentów muzycznych. Główny kryty bazar odnajduję pomiędzy Soukiem el-Kebir i Soukiem Stalia. Jest to miejsce, gdzie kupić można tkaniny, biżuterię i ceramikę.
Warto obejrzeć też Souk Laghzel, gdzie handluje się wełną. Tradycyjne kosmetyki i różne dziwne specyfiki niewiadomego pochodzenia oraz pamiątki z drewna, a także słomiane kapelusze znajdziemy na placu Rahba Kedima.
Autor/Zdjęcia: Karina Papadopoulos