Ludzie zwariowali na punkcie zdrowego trybu życia. I nie, nie myślę o pozytywnym znaczeniu słowa „zwariować”, raczej mam na myśli znaczenie prosto ze Słownika Języka Polskiego PWN, cyt.:

zwariować

  1. «zapaść na chorobę umysłową»
  2. «zacząć się dziwnie zachowywać»

Kilkanaście lat temu kobiety czytały czasopisma, wycinały z gazet diety kapuściane, buraczane czy inne jajeczne, by zgubić zbędne kilogramy przed wakacjami. Później pojawiały się różne wariacje na temat odchudzania, restrykcyjne i niezdrowe diety (czasem też niebezpieczne dla zdrowia i życia), która miały na celu zrobienie z kobiet wychudzonych anorektyczek. Kult wysuszonych modelek trwał przez kilka lat, aż wreszcie pojawiała się Boska Chodakowska i życie miliona Polek odmieniło się na zawsze.

Żeby było jasne – nie krytykuję. Sama czasem machnę Sekret albo Skalpel. Zmierzam do czegoś innego. Ewa Chodakowska (oraz inne fit trenerki) zapoczątkowała nowy trend zwany Zdrowym Trybem Życia. Co on oznaczała? Ano to, że już nie odchudzamy się jedząc liść sałaty dziennie. Już nie chudniemy 5 kg tygodniowo, żeby zaraz potem przytyć 25. Teraz zmieniamy nawyki żywieniowe, znajdujemy wewnętrzną równowagę, dbamy o aktywność fizyczną oraz zbilansowaną dietę. Tyle w teorii. Praktyka pokazuje, że ktoś tu chyba czegoś nie zrozumiał.

Zaprosiłam ostatnio znajomych na obiad. Wiecie, nowy dom, a gość w dom, bóg w dom i tak dalej. Kto mnie zna, ten wie, że kocham gotować. Jak ten koń na westernie biegałam od garnków do piekarników, od kuchni do spiżarki, żeby wyczarować cudowną i niezapomnianą (cholera jasna jego mać) kolację. Oszczędzę szczegółów i opisów menu, bo szlag mnie trafia na samo wspomnienie, przejdę do konkluzji. Okazało się bowiem, że moi znajomi NAGLE nie jedzą: GLUTENU (bo tragedia i śmierć na miejscu), kurczaka (bo hormony), wieprzowiny (bo przecież świnia ma DNA jak człowiek prawie), łososia i owoców morza (bo przecież morza zanieczyszczone), nabiału (bo człowiekowi szkodzi i nie trawi), orzechów (bo uczulają). Nie było ani jednej osoby, która zjadłaby łącznie przystawkę, danie główne i deser. Połowa jedzenia poszła do kosza na śmieci. Rozumiem dbanie o linię, eliminowanie słodyczy i fastfoodów, ograniczanie węglowodanów i szkodliwych tłuszczy, ale bez przesady. Czy nie poszliśmy o krok za daleko?

Obserwuję swoich znajomych, którzy ważą borówki, żeby nie zjeść za dużo, którzy w mądrych aplikacjach wpisują każdą przełkniętą ślinę, by sprawdzać kaloryczność, którzy w restauracjach doprowadzają do szaleństwa kelnerów i współtowarzyszy posiłków zadając najdziwniejsze pytania i proszą, by panierkę zastąpić mieszanką otrębów żytnich i owsianych (true story).

Najlepsze jest to, że ci sami znajomi czasem się zapominają. No właśnie. Ta jedna, mała chwila słabości, kiedy po wypiciu kilku lampek wina za dużo, zaczyna się jedzenie czpisów, serów pleśniowych, chrupiących bagietek i słonych przekąsek. Wieczór prawdziwej rozpusty będący początkiem wyrzutów sumienia dnia następnego. Już nie kac jest powodem do wstydu, a obżarstwo. Później wdrażacie wzmożony plan treningowy, zwiększacie ilość białka, odwiedzacie kilka ekosklepów by kupić wodę ze szczęśliwego źródełka i organiczne warzywa ze szczęśliwej ziemi. I tak sobie myślę: nie to miała na myśli Boska Chodakowska mówiąc o zmianie nawyków żywieniowych.

Ćwiczcie, kupujcie mądrze, wybierajcie lepsze, zdrowsze produkty, czytajcie skład i nie popadajcie w paranoję. Zdrowy tryb życia to taki, w którym szanujesz swój organizm, a nie katujesz go ciągłymi nowościami i ograniczeniami, o których przeczytałaś na instagramie modnej weganki. Zdrowy tryb życia to taki, w którym się nie zapominasz i nie masz chwil słabości, bo albo świadomie eliminujesz, świadomie zamieniasz albo pozwalasz sobie od czasu do czasu na jedzenie niekoniecznie superfood. W końcu zdrowy tryb życia to taki, gdzie na pierwszym miejscu stawiasz zdrowy… rozsądek.


Autor: Anna Kulawik

Felietonistka, specjalistka ds. PR, przedsiębiorczyni, właścicielka marki modowej soxy.pl. Na co dzień pomaga firmom w budowaniu wizerunku. Prywatnie żona, przyszła matka. Miłośniczka psów i kotów. Mama Henia.

Zdjęcie: Freepik

Zapisz się na newsletter

MINT MAGazyn online to lifestylowy serwis dla mam. To portal o pozytywnym macierzyństwie i szczęśliwym dzieciństwie. Zajrzyj do nas po codzienną dawkę inspiracji. Poczuj miętę do MINT!

Copyright MINT Project design SHABLON

Pin It on Pinterest

Udostępnij ten artykuł!

Podoba Ci się ten post? Podziel się z nim ze znajomymi i rodziną, udostępniając w wybranym medium.